Czwarta manifestacja mieszkańców przeciwko planom powiększenia Opola.
- Są momenty, że mamy wątpliwości, czy uda nam się obronić naszą gminę. Będziemy jednak walczyć do końca, mamy nadzieję i głęboko w to wierzymy dlatego, że bardzo dużo ludzi nas popiera, także mieszkańcy Opola, instytucje i organizacje społeczne. Wiemy, że nie jesteśmy sami i mamy głęboką nadzieję. Jeśli będzie trzeba - pojedziemy do Warszawy. Jeśli pani premier podpisze zgodę - jest jeszcze droga sądowa, którą też możemy przejść. Będziemy walczyli do skutku - mówi Krystyna Śmiarowska, jedna z kilku tysięcy mieszkańców gmin Dobrzeń Wielki, Turawa, Dąbrowa, Pruszków, Komprachcice, którzy w sobotnie popołudnie przyjechali na czwartą manifestację w Opolu.
Tym razem nazywana ona była „manifestacją festiwalową”, bo planowano - jak zapowiadali organizatorzy protestu - zagłuszyć opolski festiwal piosenki, po to by o problemach mieszkańców podopolskich gmin usłyszała cała Polska. - Zagłuszymy ten festiwal śmiechem - ogłosili przywódcy manifestacji pod opolskim ratuszem. Uczestnicy skandowali tam m.in. hasło: „Złodzieje! Złodzieje!”. W manifestacji według organizatorów wzięły udział cztery tysiące osób.
- W mojej miejscowości wszyscy mieszkańcy wzięli udział w konsultacjach i sto procent powiedziało: „nie chcemy do Opola”. To jest dopiero początek protestu. Jeżeli władza w Warszawie nas nie zrozumie i powie, że mamy być w Opolu to wtedy będzie gorzej – mówi Piotr Szlapa z Borek (gmina Dobrzeń Wielki).
Na transparentach i we wznoszonych hasłach za powstałe wrzenie społeczne obwiniano inicjatora planu powiększenia Opola o sąsiednie sołectwa, prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego oraz wojewodę Adriana Czubaka, który wydał pozytywną opinię ws. planów prezydenta Opola. Wojewoda użył w tej opinii m.in. argumentu o "relatywnie średnim zainteresowaniu" społecznym sprawą rozszerzenia Opola, co wzburzyło mieszkańców gmin, którzy w konsultacjach wzięli udział przy frekwencji sięgającej 90 czy nawet 100 procent (jak w Borkach).
W manifestacji wzięli udział mieszkańcy w każdym wieku - od dzieci w wózkach, po ludzi sędziwych, a nawet poruszających się o kulach. Jeśli o nastrojach i determinacji mieszkańców miałyby świadczyć skandowane hasła, to najmocniej - i niepokojąco - brzmiało w nich „powstanie opolskie”. Podczas manifestacji zapowiedziano już nawet wyjazd do Brukseli. Na koniec manifestanci doszli do amfiteatru, tworząc szpaler, w którym wśród wycia syren i trąbek na koncert zmierzali widzowie 53. KFPP. Ochrona sprawdzająca bilety przy bramce nie pozwalała wnosić do amfiteatru ulotek i gazet rozdawanych przez manifestantów.