To wielka gościnność, dodatkowe kilometry w nogach przez zamknięty wiadukt, a także obecność na szlaku biskupa opolskiego.
Po raz kolejny pielgrzymi wędrujący z Wysokiej i Kadłubca do Zawadzkiego zatrzymali się w parafii św. Wawrzyńca w Strzelcach Opolskich. Mieszkańcy wraz z ks. proboszczem Rudolfem Nieszwiecem w farskim ogrodzie przygotowali poczęstunek, którego na pewno nie można nazwać skromnym. Świeżo przygotowane kanapki, kawa, ciasto, rogaliki, owoce. Wszystko to rozchodziło się w ekspresowym tempie.
– Jak głosi przysłowie – czym chata bogata – mówi ks. Rudolf Nieszwiec, podkreślając ogromne zaangażowanie parafian. – Po prostu robimy wszystko, co możemy, by pielgrzymi byli tutaj zadowoleni – dodaje. I zadowoleni byli, co wyrazili długimi oklaskami na zakończenie Eucharystii w kościele św. Wawrzyńca.
Tej Mszy św., podczas której niemal każdy skrawek podłogi był wyłożony karimatami, na których siedzieli pielgrzymi, przewodniczył bp Andrzej Czaja. W kazaniu zachęcał, by ciągle więcej poznawać Boga i sprawy Boże, a także rozeznawać Bożą wolę. – Św. Piotr daje nam do zrozumienia, że trzeba ciągle więcej i więcej, że na drodze wiary nie można się zatrzymać, aby nie zmarnować powołania– tłumaczył bp Czaja, wyjaśniając, że wszyscy jesteśmy powołani do świętości. Za św. Piotrem zachęcał też do rozwijania w sobie cnót: powściągliwości, cierpliwości, pobożności, braterskiej przyjaźni i miłości.
– Miłość to życie swoje dać. A dorastając ciągle do dawania swojego życia, będziemy umacniać swoją wiarę, Boże powołanie i nasz wybór Boga, wybór Jezusa – podkreślał ordynariusz.
Biskup opolski zgodnie z zapowiedziami dołączył do 40. Pieszej Pielgrzymki Opolskiej na Jasną Górę. – Jezus jest w nas. Z nim idziemy jak monstrancja – podkreślał na zakończenie Mszy św. Dodał też: – Nie chciałbym być wśród was jako tułacz, ale jako pielgrzym, więc jak gdzieś się będę czaić, to proszę przyjmijcie mnie.
Tak też się działo. Bp Andrzej Czaja sprzed kościoła św. Wawrzyńca wyruszył z „dwójką niebieską”, czyli grupą strzelecką. Później wędrował i z innymi grupami, a do Zawadzkiego wszedł wraz z „dwójką żółtą” z Kędzierzyna-Koźla.
Do celu środowego dnia grupy strumienia opolskiego dotarły w okolicach 19.00. I co najpiękniejsze – pielgrzymi wchodzili do Zawadzkiego z radością wymalowaną na twarzach. A trzeba podkreślić, że to nie był łatwy dzień. Pątnicy od 6.00 byli w drodze. Na kilku odcinkach tempo marszu było zawrotne. A jeszcze w nogach mieli więcej kilometrów ze względu na remont wiaduktu, którym każdego roku grupy pielgrzymkowe sprawnie opuszczają Strzelce Opolskie. Tym razem tory trzeba było pokonać okrężną drogą.
Oczywiście w ciągu dnia było kilka okazji do odpoczynku. Oprócz wspomnianej gościny w Strzelcach Opolskich, dziś pielgrzymów strumienia opolskiego śniadaniem uraczyli mieszkańcy Dolnej, a obiadem podejmowali ich mieszkańcy Jemielnicy, a także rodzina Stasiów z Piotrówki.