Wieczór nadziei na porozumienie w Dobrzeniu Wielkim. Czy to był decydujący dzień protestu głodowego?
Wczoraj wieczorem (5 stycznia) w wigilię uroczystości Objawienia Pańskiego (Trzech Króli) w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Dobrzeniu Wielkim zgodnie z wieloletnią tradycją odprawiona została Msza św. w intencji samorządowców gminy.
Ten dzień był wypełniony ważnymi wydarzeniami związanymi z protestem głodowym prowadzonym w tutejszym Gminnym Ośrodku Kultury już przez 11 dobę.
Najpierw w godzinach przedpołudniowych biskup opolski Andrzej Czaja wystosował apel do premier Beaty Szydło. Potem w kurii diecezjalnej – w obecności bp. Czai - odbyła się kolejna tura negocjacji między reprezentantami głodujących a wojewodą opolskim i włodarzami Opola.
W efekcie przebiegających w gorącej atmosferze rozmów głodujący wydali oświadczenie, w którym deklarują, że zawieszą głodówkę w momencie otrzymania od premier Beaty Szydło lub ministra Mariusza Błaszczaka pisemnego potwierdzenia spotkania, które miałoby się odbyć najpóźniej 12 stycznia.
Głodujący deklarują stawienie się w wyznaczonym miejscu. Jednak ze względu na ich stan zdrowia proszą o spotkanie w Dobrzeniu Wielkim lub w Opolu.
W atmosferze tych wieści rozpoczęła się Msza św. w dobrzeńskim kościele, której przewodniczył ks. proboszcz Jan Polok. Wielokrotnie w czasie kazania mówił o wierze i mądrości królów ze Wschodu, którzy w Betlejem „zobaczyli prostych ludzi” i potrafili uwierzyć w to, co zobaczyli.
Ks. Jan Polok w czasie Mszy św. 5 stycznia 2017.
Andrzej Kerner /Foto Gość
Ks. Polok odniósł się również do - sprawiających być może największe zamieszanie i niepokój wokół protestu - kwestii narodowościowych.
- Kto z nas tu obecnych boi się mniejszości? Bywało, że na kolędzie słyszałem: „Proszę księdza, jesteśmy z centralnej Polski i czasem nas znajomi pytają „czy wy się tam dogadacie, bo tam po niemiecku gadają?” A my widzimy, że jest całkiem inaczej”. Przez tyle lat ksiądz arcybiskup Alfons Nossol jakże często nawoływał, że ta ziemia potrzebuje pojednania. I kiedy zdawało się, że pojednanie na tej ziemi istnieje - przychodzą ludzie, którzy nie mają pojęcia, że można zgodnie żyć, dobrze żyć. Sieją nienawiść i niepokój - mówił dobrzeński proboszcz.
- Może dzisiaj przede wszystkim trzeba się modlić o to - cokolwiek by się nie stało - byśmy potrafili budować na jedności i zgodzie, nie na nienawiści. Bo tej nienawiści zbyt wiele w ostatnich dniach się obserwowało, z naszej strony też. Musimy pokazać, że potrafimy tę jedność stanowić, że potrafimy być mądrzy właśnie przez budowanie na jedności z ludźmi, a nie na nienawiści - zakończył kazanie ks. Jan Polok.
Po Mszy św. większość jej uczestników - wśród których byli m.in. wójt Dobrzenia Wielkiego Henryk Wróbel i wójt Dąbrowy Marek Leja - udała się do dobrzeńskiego GOK, by podzielić się opłatkiem i zaśpiewać kolędy z głodującymi.
Wójt Wróbel i ks. Polok złożyli ok. 200 zgromadzonym w sali GOK życzenia, przedstawiciel protestujących Janusz Piontkowski poinformował o dzisiejszych ustaleniach. Zebrani oklaskami podziękowali głodującym, wójtowi i proboszczowi.
- My nie chcemy tych pieniędzy z elektrowni, niech wezmą je na rozwój regionu. My tylko chcemy żyć i dalej się rozwijać. Niech dadzą nam przestrzeń do życia, zostawią te tereny, w które zainwestowaliśmy. Nam przede wszystkim chodzi o to, że ludzie stali się zakładnikami ekonomii, de facto stali się niewolnikami. Nie wysłuchano ich głosu. To jest najgorsze w tym wszystkim: ktoś potraktował ludzi jak niewolników - powiedział nam Janusz Piontkowski.
W zaostrzonym proteście głodowym (jego uczestnicy od przedwczoraj piją tylko wodę mineralną) bierze obecnie udział 12 osób. W ostatnich dwóch dniach karetki pogotowia zabrały do szpitala czworo z nich, ale potem wszyscy powrócili do grona strajkujących.
- My nie ulegniemy. Przyjdą inni i nas zmienią. Będziemy pokazywać Polsce i światu, że tak nie można traktować ludzi. To musi się zmienić. My nie odpuścimy - powiedział Janusz Piontkowski.
Głodujący i wspierający ich mieszkańcy gminy oczekują z nadzieją na odpowiedź premier Beaty Szydło lub ministra Mariusza Błaszczaka.