Zakończył się 5. dzień poszukiwań ks. Krzysztofa Grzywocza. Relacja ks. Joachima Kobieni, obecnego na miejscu akcji poszukiwawczej.
To wiadomość z 22 sierpnia (wtorek), godz. 19.28. Relacjonuje obecny na miejscu akcji poszukiwawczej ks. Kobienia, sekretarz biskupa opolskiego Andrzeja Czai.
- Właśnie dzwonił policjant prowadzący akcję ratowniczą, który był po rozmowie z szefem grupy ratowników. Psy ratownicze złapały jakiś trop. Nie wiadomo dokładnie, czy to jest trop Krzysia, ale coś jeszcze jest. Oni chcą każdą szansę wykorzystać, dlatego rano jeszcze będą próbowali szukać. Zawiozą ratowników helikopterem na górę i z psami będą dalej szukali, czy nie znajdą dalszych śladów. Szef ekipy ratowników mocno trzyma się tego, co deklarował - że jeśli jest nawet 1 proc. szans, to nie przestaną szukać. Mimo że są już naprawdę bardzo zmęczeni. Widać, że dla nich to jest misja, a nie zawód - mówi ks. Joachim.
We wcześniejszej dzisiejszej rozmowie z "Gościem Opolskim" ks. Kobienia przyznawał, że sami policjanci i ratownicy nie byli dzisiaj pewni, czy akcja będzie jutro kontynuowana. Akcję prowadzono do godzin wieczornych i wciąż nie było jakichkolwiek śladów, znaków, nie znaleziono żadnych rzeczy ks. Grzywocza w terenie poszukiwań.
- Ratownicy przeszukali już cały teren od parkingu do schroniska i górę (Bortelhorn). Naprawdę zrobili wszystko, jestem pod wrażeniem ich zaangażowania i profesjonalizmu. Na miejscu jest także nasz konsul. Zdumiewające jest, jak bardzo przeżywają to miejscowi ludzie. Nie tylko wioska i właściciele schroniska Bortelhütte, którzy są katolikami i dali na Mszę św. w intencji ks. Krzysztofa. Wszyscy mówią o tym zaginięciu ze łzami w oczach. Cały czas szukają księdza także zwykli ludzie, wolontaryjnie, nie w ramach ekipy ratowniczej. Także my dzisiaj w górach na szlaku spotkaliśmy człowieka z psem, który szukał ks. Krzysztofa - mówi ks. Kobienia.
Zdjęcie na stronie tytułowej - ilustracyjne, źródło: Gde-Fon.com