Łaźnia Caritas dla osób bezdomnych podsumowuje pierwszy rok działalności w Opolu.
Czekając na wolną kabinę, można napić się kawy, poczytać, porozmawiać... Artur Wilpert /Caritas Diecezji Opolskiej Od początku jest czynna trzy razy w tygodniu, w poniedziałki, środy i piątki, między godz. 9 a 11. Jak podkreśla Artur Wilpert z opolskiej Caritas, ta stałość i regularność jest bardzo ważna. Podobnie to, że placówka mieści się w samym centrum, kilkaset metrów od rynku.
I przedstawia krótki bilans:
W tym roku (od XI.2016), w ciągu 143 dni dyżurów liczba kąpieli wyniosła 2886. W kartotece widnieje 164 użytkowników (142 mężczyzn i 22 kobiety), ale regularnie, co najmniej raz w tygodniu, korzysta z łaźni prawie 80 osób (ok. 20 na dzień). Prócz możliwości wymycia się pod prysznicem, w ciepłej wodzie, ogolenia się czy wysuszenia włosów placówka udostępnia środki higieny osobistej (szampony, mydła, przybory do golenia, ręczniki, grzebienie, dezodoranty, chusteczki higieniczne, papier toaletowy itp.) i czystą odzież (bieliznę, odzież wierzchnią i buty).
- Przychodzę tu, odkąd ta łaźnia istnieje. Bardzo mi się tu podoba, dostaje się szampon, mydło, gąbki, czyste skarpetki czy inne ubrania, to, czego się nie ma. Jestem tu 3 razy w tygodniu. To bardzo potrzebne, bo od razu się inaczej czuję – potwierdza pani Maria, która właśnie skorzystała z prysznica.
W tym miejscu można też napić się kawy, zjeść kanapkę czy w razie potrzeby otrzymać materiały opatrunkowe, podstawowe leki (przeciwbólowe, na przeziębienie itp.), suchy prowiant, uzyskać pomoc pielęgniarską lub socjalną. W czasie tego roku zdarzyło się 11 interwencji socjalnych (wykonanie zdjęć do dowodów osobistych, telefony do schronisk, ośrodków pomocy społecznej, konsulatów, poradni, ośrodków odwykowych, rodzin osób bezdomnych), 4 transporty do schronisk i 2 do szpitala.
Wygodne kabiny prysznicowe w żywych kolorach, funkcjonalne umywalki dają poczucie komfortu Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość – Tu warto wspomnieć o pozytywnym zaskoczeniu pracowników Pogotowia Ratunkowego stanem pacjenta, który tam trafił prosto od nas – wymyty, ogolony, w czystej odzieży… To świadczy o tym, jak potrzebna jest ta placówka. Coraz rzadziej spotyka się bezdomnego, który jest brudny, nieprzyjemnie pachnie. Czyści łatwiej znikają w tłumie, nie są wypraszani, przeganiani ze sklepów, kościołów czy innych miejsc. Taki człowiek jest inaczej postrzegany, a to rzutuje też na jego zachowanie – mówi ks. Arnold Drechsler, dyrektor opolskiej Caritas.
Jak podkreśla, wbrew początkowym obawom nie było żadnej interwencji policji ani skargi mieszkańców na użytkowników łaźni.
Dyrektor Caritas, podsumowując rok istnienia łaźni, nawiązuje do przypowieści o synu marnotrawnym, zwanej też o miłosiernym ojcu. Tłumaczy, że obaj synowie są przykładem niedojrzałych postaw, będących i naszym udziałem: buntu, który doprowadza do staczania się, oraz hipokryzji i zazdrości. Ale dodaje: - Obydwie postawy można leczyć doświadczaniem miłosierdzia i terapią miłości. My to w tym miejscu też widzimy. Tylko w świetle takiego doświadczenia można rozumieć, że nasza nędza nas nie dyskwalifikuje, ale też nasza „sprawiedliwość” nas nie zbawia. Chodzi o to, by nie oceniać, nie potępiać, ale dać tym, którzy tu przychodzą, doświadczenie dobroci, ciepłej wody, ręcznika, mydła, kawy, której mogą się napić.
Koszt utrzymania łaźni to ok. 4400 zł miesięcznie. Na razie pieniądze na to pochodzą z tegorocznej jałmużny wielkopostnej, czyli skarbonek, które w czasie Wielkiego Postu zapełniały głównie dzieci. Nie udało się bowiem pozyskać wsparcia z urzędu miasta.
Osoby, które chcą wesprzeć łaźnię, prócz wpłat na jej rzecz mogą przynosić także środki czystości, czystą bieliznę, odzież (najbardziej potrzebna jest męska), paski do spodni i buty.
Łaźnia Caritas położona jest przy ul. Szpitalnej, w centrum, blisko rynku, tam, gdzie najczęściej przebywają osoby bezdomne Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość