Nowy numer 18/2024 Archiwum

Piec

Gdzie jest serce chrześcijaństwa?

Po raz pierwszy w folwarku Doryszów byłem zimą 26 lat temu, było dużo śniegu, mój fiacik 126 p w drodze powrotnej nie chciał zapalić. Pamiętam niepomalowane mury ze starym, odrapanym tynkiem, duży stół w prowizorycznej kuchni i kawę w szklance z plastikowym koszyczkiem w stylu rozwiniętego PRL-u. I niezwykłą wspólnotę. Młody ksiądz-kapelan więzienny, byli więźniowie, bezdomni, którzy zamieszkali tam razem, żeby budować dom i wspólnotę (kolejność dowolna). Na koniec spotkania, które wpłynęło na całą moją pracę w „Gościu”, ogarnęła mnie dziwna myśl, która trwa do dziś. A co by było, gdybyś ty tu wylądował?

W ubiegłą sobotę byłem w tym miejscu – pierwszym domu Barki w Doryszowie - kolejny raz. Otwierali Dom św. Symeona – dla tych ludzi, którzy wchodzą na ostatnią prostą życia. Zbudowany w dawnej stajni folwarku: z zachwycającymi łukami sklepienia i ścianami z cegły oraz kamienia wapiennego. Ale mnie zachwyciło jeszcze bardziej to, że w dużej kuchni tego domu postawiono stary piec (na węgiel albo drewno). Pamiętam taki piec z domu moich dziadków. Cała rodzina gromadziła się przy nim wieczorami. Dziadek-opa smażył na blasze grzanki i nacierał je czosnkiem. Snuły się opowieści i plotki. Takich domów już nie ma. Ale nie chodzi o nostalgię za minionym czasem. Ciepło i ogień bliskości można rozpalać przecież  zawsze i wszędzie.

Zachwyt nad piecem to jedno. Drugie to sprawa tego, co wspólnota Barki z ks. Józefem Krawcem (to oczywiście on był tym kapelanem więziennym w 1998 roku i nadal jest) zrobiła przez ćwierć wieku. Nie tylko, co zbudowali w okolicach Strzelec Opolskich – bo w sumie jest to już sześć domów, jeśli dobrze liczę. Jak liczną wspólnotę – wcale nie łatwą ani sielankową – zbudowali. Ilu przyjaciół, w tym i poważnych sponsorów, zyskali w swoim otoczeniu i nie tylko. Na początku wydawało się to bardzo trudne i nieoczywiste. Była wręcz nieufność, którą dziś zastąpiły wielki szacunek i uznanie.

– To, co ksiądz Józef Krawiec tutaj robi, to absolutne serce chrześcijaństwa – powiedział mi podczas otwarcia Domu św. Symeona Łukasz Tischner, profesor UJ, bratanek ks. Józefa Tischnera. Tak, właśnie tak. I już nic więcej dobrego o ks. Krawcu tu teraz nie napiszę. Bo zaraz zadzwoni i będzie nieśmiało, ale usilnie prosił, żeby niektóre zdania z tekstu wyrzucić. Wiadomo jakie. Zawsze tak robi. I myślę, że dobrze by zrobił również tym razem.

W każdym razie – jeśli szukamy dziś gorączkowo, a chwilami rozpaczliwie – recepty na to, jak przybliżyć Kościół, chrześcijaństwo naszym współczesnym – to w folwarku Doryszów jest jedna z dobrych odpowiedzi na pytanie, jak to zrobić.

Piec   Piec w kuchni Domu św. Symeona. Andrzej Kerner /Foto Gość
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy