Po co pojechał do Afryki opolski urzędnik?
Szef biura ds. międzynarodowych opolskiego urzędu miasta pojechał na 3 dni do Burkina Faso, do gminy Legmoin. Rok temu przedstawiciele tej gminy, której roczny budżet wynosi 90 tys. euro, gościli w Opolu, prosząc o pomoc.
Wizyta naczelnika z opolskiego ratusza kosztowała około 8 tysięcy złotych. Jedno z opolskich mediów postawiło go za to pod pręgierzem opinii publicznej. Za rozrzutność i (to już bardziej w niedopowiedzeniach) za śmieszność tej wizyty. Bo po co nam taki partner? Burkina Faso?! Pieniądze wyrzucone w błoto, a raczej w piasek pustyni.
Burkina Faso to jeden z 10 najbiedniejszych krajów świata, cierpiący wielkie susze i głód. Mogliby o tym opowiedzieć nasi franciszkańscy misjonarze pracujący w tym subsaharyjskim kraju.
Dlaczego mielibyśmy im nie pomóc? Np. finansując budowę studni, systemu nawadniania pól czy budując świetlice – o których wspomniał opolski urzędnik.
Czy dlatego, że nie przyniesie to nam żadnych korzyści?
Budowa jednej studni, która zaopatruje w czystą wodę kilka wiosek, w tamtym regionie Afryki kosztuje około 10 tysięcy złotych. My od kilku dni chlubimy się przebudowanym za 6 milionów złotych stawkiem przy ul. Barlickiego z „multimedialną” fontanną (światło, dźwięk), której roczne utrzymanie może kosztować nawet 280 tysięcy złotych.