Lekarstwem na przeżywane przez emigrantów poczucie samotności i ryzyko wyobcowania we własnej rodzinie są wiara i modlitwa.
28 grudnia w kościele w Jemielnicy biskup opolski Andrzej Czaja po raz pierwszy odprawił Mszę św. dla diecezjan pracujących za granicą i ich rodzin. Na Mszę św. w święto Świętych Młodzianków przybyło ok. dwustu wiernych.
W kazaniu biskup opolski odniósł się do sytuacji rodzin przeżywających rozłąkę z powodu pracy zarobkowej ojca lub matki za granicą. – Trochę znam ten dramat emigracji. Przez dwa lata, podczas stypendium naukowego w Paderborn, przyglądałem się codzienności, a zwłaszcza tym smutnym „wochenendom”, kiedy nasi ludzie po Mszy snuli się po Paderborn, a myślami byli w domu – mówił ksiądz biskup, którego dwóch szwagrów także pracuje za granicą.
- Wiem, że nie ma łatwych rozwiązań. Nie wystarczy powiedzieć: niech wróci i niech tu będzie. Bo przecież tej pracy tu nie ma, albo nie ma pracy dającej zarobek wystarczający na to, by utrzymać rodzinę – mówił bp Czaja wskazując na rosnące wyobcowanie we własnej rodzinie jakie często przeżywają emigranci. To także jest przeszkodą w powrocie. – Po latach rozłąki trudno się wraca, bo boimy się zaczynać od nowa, na nowo układać relacje – mówi ordynariusz opolski.
Najważniejszą receptą na odmianę sytuacji według bp Andrzeja Czai jest modlitwa. – Jestem przekonany, że jest ona pierwszą potrzebą, aby zaradzić temu trudnemu zjawisku, które od lat się na naszej, śląskiej ziemi, rozwija– mówił biskup o emigracji zarobkowej, która staje się „ogromną pułapką mocy ciemności na śląskiej ziemi”.
Biskup opolski porównywał sytuację rodzin emigrantów ze Świętą Rodziną. – Na pewno nie było łatwo Józefowi i Maryi zrezygnować ze wcześniejszych projektów na życie. Zostawili je, bo dla nich najważniejszy był Bóg, była wiara. Skoro Bóg tak chce, to choć wszystko było nie tak, jak sobie zaplanowali, realizowali Bożą drogę – mówił bp Czaja. – Trzeba inaczej ustawić cel. Nie chodzi o idealny, wspaniały dom, pałac, czy lepszy samochód. Jeśli nie będziemy budować na Bogu, to relacje nasze będą coraz trudniejsze. Ciągle będę chciał mieć więcej i lepiej, a miłości nie będzie. Tam gdzie jest wiara, tam na pewno jest wiele miłości. Musimy obudzić w sercach żywą wiarę, pomnażać ją, rozwijać, przekazywać swoim dzieciom. Ale jak brakuje tej wiary to trzeba się liczyć z tym, że choć pobudowałem wspaniały dom, to dzieci tego nie docenią. A kiedyś z tego domu wywiozą – mówił biskup, zaznaczając, że nie dotyczy to tylko rodzin emigranckich, ale wszystkich rodzin na Śląsku.
Po Mszy św. bp Andrzej Czaja indywidualnie błogosławił pracujących za granicą i ich rodziny.