Właśnie ruszył w trasę po Opolszczyźnie Teatr Podróżny. Jego aktorzy, podróżujący wozem z zaprzęgniętym koniem, zapraszają na weselną opowieść ewangeliczną.
Spakowane na wóz rekwizyty, instrumenty, młoda grupa aktorska i woźnica mogą ruszać. Resztę przyniosą ze sobą ludzie albo się coś wymyśli na miejscu postoju. Wczorajszego wieczoru przed Domem Rekolekcyjnym w Jasionej odbyła się prapremiera „Wesela w Kanie”.
Trudno uwierzyć, że przygotowania do niego, łącznie z napisaniem zarysu scenariusza, trwały zaledwie tydzień, podczas warsztatów w Jasionej. Zarysu, bo tutaj w dużej mierze wszystko dzieje się na żywo, aktorzy nie recytują z pamięci wyuczonych kwestii, ale dostosowują to, co chcą przekazać, do słuchającej ich publiczności.
– Wybrałem osiem osób z różnych części kraju – Olkusza, Gliwic, Krakowa - są one wykształcone muzycznie, związane z teatrem, w większości nieznające się nawzajem do tej pory. Młodzi, bardzo zdolni, niektórzy to tegoroczni maturzyści, jest absolwent szkoły baletowej. Teraz większość z nich jest na etapie zmian w swoim życiu – wyboru uczelni, kierunku – mówi Mariusz Kozubek z Gliwic, założyciel Teatru A i twórca projektu nazwanego "Teatr Podróżny".
Wszystko zaczęło się składać jak elementy układanki. Znalazło się miejsce na próby, wóz, konie, powstał zarys trasy. Jeszcze w środę, choć udało się już załatwić wóz i konia, nie było woźnicy. Dwa dni później jest trzech, na zmianę wiozących aktorską trupę.
Sztuka jest radosna, choć nie brak w niej ludzkich przywar i trosk. Scenografii i rekwizytów jest niewiele, stąd uwaga widza skupia się na aktorach dzielących się swoją młodością, energią i przemyśleniami.
– Każdy wybrał z Pisma Świętego fragmenty, które najbardziej do niego przemawiają. Potem, już razem, spróbowaliśmy złożyć z tego wspólną opowieść. Wesele w Kanie jest więc tylko punktem wyjścia do biblijnych historii opowiedzianych prosto, bezpośrednio, „bez zadęcia” – tłumaczy reżyser.