Dzień radości i wdzięczności za lata służby terminalnie chorym.
Hospicjum to sposób opieki medycznej i humanitarnej świadczonej ludziom terminalnie chorym. Przed nimi już niewielki odcinek życia. Trzeba im pomóc, by to było życie, a nie wegetacja, którą warto zakończyć jak najprędzej. Zwie się to opieką paliatywną – czyli otaczającą chorego i jego rodzinę płaszczem wielorakiej pomocy – medycznej, psychologicznej i religijnej. Hospicjum to nie tyle instytucja (choć ona jest konieczna), ile ludzie. Spieszą oni z pomocą chorym w domach, a jeśli to nie wystarcza, biorą pod opiekę w niewielkich z założenia lecznicach, gdzie chorzy mają zapewniony komfort atmosfery domowej. W Nysie opieka hospicyjna liczy sobie 20 lat. W roku 1994 ukonstytuował się Komitet Organizacyjny dla Hospicjum.
Dało to początek niewielkiemu, pięciołóżkowemu oddziałowi. 7 kwietnia 1994 roku został on oficjalnie otwarty. Po kilku latach wokół hospicjum powstał ruch społeczny. Ogniskiem tej inicjatywy był dotychczasowy kapelan szpitala ks. Wacław Leśnikowski. W efekcie w rok 2001 hospicjum wkroczyło jako zakład samodzielny, zbudowany na strukturze powstałego stowarzyszenia. Minione lata to czas rozwoju – rozbudowa i wyposażenie budynku, uruchomienie przychodni opieki paliatywnej, stworzenie warunków szkolenia medycznego, wyposażenie wnętrza, zakup samochodów dla opieki domowej. Na to wszystko środki z Narodowego Funduszu Zdrowia by nie wystarczyły. Potrzebna jest więc działalność stowarzyszenia, by pozyskiwać sponsorów i darczyńców. Hospicjum stało się obecne w społecznej świadomości Nysy i okolic. Znaczącą pomoc przynoszą odpisy podatkowe. Wszystkie te poczynania zmierzają ku temu, by zdążyć przed eutanazją – to znaczy stworzyć w przestrzeni społecznej przekonanie, że dla choroby – także tej ciężkiej i bolesnej – jest inna alternatywa niż eutanazja. Członkowie stowarzyszenia, pracownicy i wolontariusze hospicjum, sponsorzy, przedstawiciele władz samorządowych, konsultanci medyczni mieli więc wiele powodów, by 7 kwietnia cieszyć się z minionych, owocnych 20 lat. Burze i ciemne chmury nie zniszczyły podjętego trudu. Pożytek zaś dla niemal pięciu tysięcy chorych i ich rodzin jest ogromny. Jest się z czego cieszyć i za co Bogu, także ludziom, dziękować.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się