- Po prostu skandal - zgodnie mówią politycy, czekając kolejny dzień na oficjalne wyniki wyborów samorządowych. Snując przypuszczenia co do liczby mandatów, niecierpliwią się.
Ostrożne są szczególnie ich szacunki co do liczby mandatów poszczególnych ugrupowań w radach powiatów i sejmiku województwa. Zgodni są natomiast, że oczekiwanie na zliczenie głosów i awaria systemu informatycznego zasługują na solidną krytykę.
Kto znalazł się w wyborczej "Alei Gwiazd" - wciąż nie wiadomo Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Jest wiele uwag do PKW, bo tak przeprowadzić wybory, jak zostało to zrobione w ostatnią niedzielę, to jest po prostu skandal. Przy tych broszurach i instrukcjach partia, która miała listę nr 1, czyli PSL, była beneficjentem dużej liczby pomyłek, przez co mogą odnotować bardzo dobry wynik. Druga sprawa - jak chyba nigdy dotąd, będzie dużo nieważnych głosów, bo wiele osób nie zrozumiało, w jaki sposób należy głosować. Pomijając te kwestie, jesteśmy generalnie zadowoleni z wyniku - podsumowuje Leszek Korzeniowski, lider opolskiej PO.
W podobnym tonie o sposobie przeprowadzenia tych wyborów wypowiadają się też inni liderzy.
- O ile jesteśmy pewni wyniku do Rady Miasta Opola, to nie mamy jeszcze oficjalnych danych w pozostałych części. Ten brak danych aż do tej pory to jest po prostu sprzeniewierzenie się demokracji. Jeśli przedstawiciele PKW, instytucji odpowiedzialnej za to, jak ta demokracja w Polsce jest dokonywana, nie dbają o to, by narzędzia, którymi oblicza się głosy, były jak najlepsze i jeszcze nie widzą w tym problemu, to jest to zatrważające. To podkopuje wiarygodność wyborów i uważam, że powinno się wyciągnąć względem nich poważne konsekwencje. Na pewno nie ponosi całej odpowiedzialności tylko firma, która stworzyła ten system, ale zlecający, czyli PKW. Firma, za jedyne 40 tys. zł, w trzy miesiące stworzyła system informatyczny dla całej Polski, fakt, że z błędami, ale na sprawdzenie go miała dwa tygodnie. To miało być wielokrotnie i dokładnie przetestowane, czy wytrzyma niemal jednoczesny przepływ tylu danych. Kryterium finansowe w przetargu nie może być tu jedyne. Rozumiem także zdenerwowanie osób pracujących w komisjach wyborczych - oburza się Violetta Porowska z opolskiego PiS.
Same wyniki, na razie sondażowe, przedstawiciele największych partii komentują dość ostrożnie. - Nasze oczekiwania, bo nie mamy jeszcze dokładnych wyników, są na poziomie 10-12 mandatów do sejmiku i automatycznie tworzenie koalicji, prawdopodobnie w ramach tych, które istniały do tej pory, z mniejszością niemiecką i PSL. Nie znam na razie ani ich wyników, ani oczekiwań, to będzie przedmiotem negocjacji, które odbędą się najprawdopodobniej jutro, gdy już będą pełne dane - podkreśla L. Korzeniowski z opolskiej Platformy. - Jeśli chodzi o wyniki w regionie, to mamy problem w Opolu, bo nasz kandydat Tadeusz Jarmuziewicz nie dostał się do drugiej tury, ale to jest kwestia, którą powinien przeanalizować sobie on sam, bo jest to bardzo doświadczony polityk, działający na tym polu od 17 lat.
Zadowolenia nie kryje natomiast z wyniku w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie w Radzie Miasta znalazło się 11 osób, z tego większość kobiet. - Praktycznie 100-proc. szanse na wygraną w drugiej turze wyborów prezydenckich ma też Sabina Nowosielska, ponieważ Tomasz Wantuła ma duży negatywny elektorat, zbyt wielu ludzi, którzy mu źle życzą, a to się powinno przełożyć na jej zwycięstwo. W pozostałych powiatach jest raczej w normie, ale zobaczymy, gdy będą już oficjalne wyniki - mówi polityk.
Violetta Porowska, nie mając oficjalnych wyników, wstrzymuje się od powyborczych dywagacji Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Jedynie co do osób, które dostały się do Rady Miasta, ma pewność V. Porowska. - To cztery niesamowite osoby, obdarzone dużym doświadczeniem. Jestem pewna, że zrobią wiele dobrego dla opolan. Na razie czekamy na wynik drugiej tury wyborów prezydenckich, potem się zobaczy, czy będziemy w opozycji, czy też utworzymy z kimś koalicję.
Podkreśla, że co do sejmiku, to na razie jest to wróżenie z fusów - w całym kraju notowania PiS są wyższe niż PO, jednak Opolszczyzna jest regionem specyficznym - PO jest tu dość silna, swoje mandaty zdobywa też mniejszość niemiecka. - Z nimi raczej koalicja się nie uda, bo mamy inne pomysły na rozwój regionu. Jeśli będziemy opozycją, to bardzo widoczną, wskazującą wszystkie negatywne działania rządzącej grupy, patrzącą na ręce, ale też składającą swoje propozycje. Nie powinno być tak, że jedno ugrupowanie bierze wszystko i robi, co chce... - dodaje V. Porowska.
Wśród pozostałych ugrupowań PSL liczy na 4-5 mandatów, mniejszość niemiecka cieszyć się będzie, jeśli uda się zdobyć 6 lub 7, zaś SLD liczy na utrzymanie co najmniej 4.