Od chodzenia z "goikiem" V niedzielę Wielkiego Postu starsi mieszkańcy wsi do dziś nazywają "gojową".
Dzieci z Borek Małych idą z goikiem do każdego domu we wsi Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Zwyczaj chodzenia z gałązkami kręconej wierzby, ozdobionej wstążkami i bibułą w Borkach Małych ma się dobrze.
- Ta tradycja jest u nas kultywowana od zawsze. Kiedyś zarezerwowany był dla dziewcząt, teraz biorą w tym udział także chłopcy - opowiada Augustyn Wiendlocha z Borek Małych. Jego wnuki także przez całe lata brały w tym udział i do dziś pamiętają okolicznościowe rymowanki. - Zdarzyło nam się chodzić z Goikiem w śniegu, przez zaspy, ale też przy pięknym słońcu, przy wiosennej pogodzie – opowiada Dawid Wiendlocha. Teraz od kilku lat zwołuje młodszych kolegów, przekazuje teksty piosenek i wierszy…
Tym razem w samo południe zebrały się cztery grupy dzieci i młodzieży, by wędrując od domu do domu piosenką oznajmiać przyjście wiosny. Za przyniesienie tej dobrej wieści i życzenia gospodarzom dawniej młodzi dostawali jaja, które przydawały się na wielkanocny stół i kroszonki, bądź były sprzedawane. Teraz zwykle dostają słodycze i drobne datki. Słodycze są sprawiedliwie dzielone między uczestników, zaś zebranych pieniędzy zwykle wystarcza na przygotowanie poczęstunku na zabawę organizowaną w czasie ferii.
- Ja chodzę już trzeci rok, od takiego maluszka - opowiada Asia, teraz już najstarsza z grupy. - Mieszkańcy chętnie otwierają, już czekają na nas, cieszą się, częstują słodyczami, dziękują. A najmłodszy, pięcioletni Michał Marzec dodaje – Najfajniejsze z tego są cukierki.