Pielgrzymka kapłanów z Polski do obozu koncentracyjnego w Dachau.
Wojna dobiegała końca. Do Monachium zbliżała się armia amerykańska. 29 kwietnia roku 1945 wszyscy przebywający jeszcze w KZ Dachau mieli zostać zabici. Taki przyszedł rozkaz z Berlina. Dziewięć dni wcześniej polscy księża, więźniowie tegoż obozu, rozpoczęli modlitewną nowennę za wstawiennictwem św. Józefa o ratunek. Owego dziewiątego, zatem ostatniego dnia nowenny, udało się zawiadomić amerykańskie wojsko o naglącej sytuacji jeńców. Amerykanie gotowi do zajęcia obozu za dwa dni zdecydowali jednak siłą niespełna setki żołnierzy uderzyć natychmiast. Zaskoczeni Niemcy nie byli w stanie stawić oporu. Zresztą zginęli wszyscy – jak nie w walce, to rozstrzelani. Przedziwnie odwróciła się cała sprawa: przeznaczeni na śmierć – przeżywali euforię. Oprawcy – padli od amerykańskich kul.
W obozie Niemcy uwięzili 2794 duchownych. Z Polski pochodziło 1773. Z tego 868 zakatowano na śmierć... Żadna grupa zawodowa nie poniosła z rąk nazistów i komunistów tak wielkich strat, jak księża z Polski. Z terenu Śląska Opolskiego w Dachau zginęło trzech kapłanów: o. Alojzy Liguda, o. Józef Cebula oraz ks. Emil Szramek.
W 70. rocznicę wyzwolenia do obozu w Dachau przybyli z pielgrzymką polscy księża. Było ich kilkuset, w tym ponad trzydziestu biskupów (dwa samoloty oraz kilka autobusów). Byli świeccy – historycy, dziennikarze, wielu Polaków mieszkających w Niemczech – szczególnie z pobliskiego Monachium. Po zimnym i ulewnym wtorku, środa była ciepła i słoneczna...
Mszy św. przy kaplicy Śmiertelnego Lęku Chrystusa przewodniczył kard. Reinhard Marx – arcybiskup Monachium-Fryzyngi. On też wygłosił kazanie. Przywołał postać więźnia Dachau, ks. Adam Kozłowieckiego, który obóz przeżył i jako misjonarz długie dziesięciolecia spędził w Zambii – jako kapłan, biskup, kardynał. Kaznodzieja przytoczył słowa jego więziennego pamiętnika: „Czy ludzkość nauczyła się czegoś z tej okropnej lekcji? Czy wyciągnęła konsekwencje z tego bolesnego doświadczenia? Czy stała się w końcu rozsądniejsza?”. I powiada: „Nie potrafimy na te pytania dać całkowicie jednoznacznej odpowiedzi”.
Teren obozu to właściwie pusta przestrzeń z wystającymi z ziemi fundamentami baraków, na kamiennych płytach ich numery – także 28 – to barak kapłanów. Widać wielu modlących się, zwiedzających, zadumanych. Dużo niemieckiej młodzieży. Po Mszy organizatorzy zapewnili pielgrzymom ciepły posiłek. Po południu autokarami pielgrzymi pojechali do niedalekiej Fryzyngi (Freising) – historycznej siedziby arcybiskupów. W katedrze miało miejsce dziękczynne nabożeństwo. Kazanie wygłosił arcybiskup poznański Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Był to dzień bogaty przeżyciami. Bogu – dziękczynienie. Pomordowanym i katowanym – pamięć. A żywym? Pielgrzymka była niecodzienną okazją spotkania się. Tak wielu księży z terenu całej Polski. Niektórzy po latach odnajdywali swoich znajomych czy współpracowników. Księża mieli sposobność spotkania się z biskupami innych diecezji. A wszystko na płaszczyźnie pielgrzymkowej równości i zwyczajności – z kontrolą bezpieczeństwa i fast-foodem na lotniskach włącznie.