Sylwetka. Już przodkowie pana Alfreda grali dla Maryi w Piekarach Śląskich. Dobrym wskaźnikiem tego, jak byli tam szanowani, jest liczba ich chrześniaków odnotowanych w starych księgach parafialnych.
Donośne brzmienie organów w katedrze wypełnia sklepienie, nadając liturgii dostojny charakter. Od ponad 40 lat dzieje się to za sprawą drobnego, srebrnowłosego człowieka o łagodnym uśmiechu, który siedzi na chórze, za kontuarem – Alfreda Bączkowicza.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.