Tam było widać, jak rolnik szuka żony i gdzie jest złoto z zaginionego pociągu.
Na dożynkach wioski zaprezentowały piękne korony żniwne Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
To były już 15 dożynki powiatu opolskiego.
W obchodach wziął udział opolski ordynariusz, Andrzej Czaja oraz wielu okolicznych księży. Wśród delegacji byli przedstawiciele partnerskich miast z Niemiec i Ukrainy.
Starostami dożynek zostali Bożena Wiesner i Gerard Bort z Brynicy.
- Mamy 15 ha pola, trochę trzody i bydła. Gospodarstwo przekazali nam rodzice, teraz pomagają nam przy nim też dzieci – mówi Bożena Wiesner z Brynicy. Gerard Bort gospodaruje na ponad 70 ha, ma też trzodę chlewną, konie. Od dziecka mieszka w Brynicy, jest ojcem trzech synów.
Podsumowując tegoroczne zbiory mówią zgodnie: - Jeżeli chodzi o oziminy, to nie można narzekać, przynajmniej na dobrych ziemiach. Natomiast przy zbożach jarych susza dała się we znaki także tu u nas, w Brynicy. Najgorzej jest z kukurydzą, nie dość, ze ucierpiała przez suszę, to jeszcze teraz zwierzyna leśna ją mocno podgryza. Ale ogólnie, choć mogło oczywiście być lepiej nie jest źle. Mamy Bogu za co dziękować.
Do tego, aby korowód był barwny nie brakło pomysłów... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Po uroczystej Mszy św. dziękczynnej wyruszył barwny korowód z pięknymi koronami, nie brakło też humorystycznych akcentów.
W prezentowanych na przyczepach scenkach jak przez pryzmat było widać, jak to rolnik szuka żony, co się stało z odnalezionym niedawno, pełnym złota pociągiem i czy warto pić mleko. I jak się rolnikom żyje, gdzie spędzają wakacje i jak się odnajdują wśród przepisów z Brukseli.
Nie brakło przedstawicieli nadleśnictwa i strażaków ochotników. Zaś wśród licznych ozdób i dekoracji, które mieszkańcy ustawiali przed domem obok dorodnych krówek, świnek i kotów ze słomy, królowały tym razem pawie i … minionki.
Po tradycyjnym przekazaniu bochnów chleba była już tylko dobra zabawa do późnej nocy.