Abp Alfons Nossol i o. Maciej Zięba OP o uchodźcach i imigrantach.
– Dzisiaj nastał dla nas chrześcijan czas świadectwa. Chrystus nie potrzebuje klakierów, On potrzebuje świadków. W obecnej sytuacji, jak przypomniał papież Franciszek na Kubie, wielkość narodu jest mierzona jego pochyleniem się nad potrzebującymi – powiedział abp Alfons Nossol podczas spotkania pt. „Wartości chrześcijańskie w XXI wieku”, które odbyło się 23 września w Kamieniu Śląskim w ramach XX Seminarium Śląskiego.
Podczas półtoragodzinnej dyskusji między abp Alfonsem Nossolem a o. Maciejem Ziębą, dominikaninem, teologiem , filozofem i publicystą, moderowanej przez Sławomira Sowińskiego z Instytutu Politologii UKSW największą uwagę przyciągała kwestia przyjmowania uchodźców i imigrantów.
– Zadaniem na wskroś chrześcijańskim jest budowanie mostów. Czas wznoszenia murów się skończył, a zwłaszcza czas stawiania płotów z drutem kolczastym. To jest niechrześcijańskie, nieludzkie i nie ma nic wspólnego z autentycznym umiłowaniem pokoju – stwierdził ksiądz arcybiskup.
– Nie przeciwstawiajmy miłosierdzia roztropności. Potrzebujemy i miłosierdzia, i roztropności. To jest katolicka odpowiedź. Musimy patrzeć na problem uchodźców w świetle Ewangelii. Nie co lewica, a co prawica sądzi, a jak to na wybory wpłynie, czy nas stać na sto czy na sto siedemdziesiąt trzy, czy to nas będzie kosztowało pięć milionów czy jedenaście. O tym też trzeba myśleć, ale przede wszystkim pytać: czy to jest ewangeliczne? – podkreślał o. Maciej Zięba.
Na sali zamku w Kamieniu Śl. podczas wieczornego spotkania z abp A. Nossolem i o. Maciejem Ziębą zabrakło miejsc Andrzej Kerner /Foto Gość – Przeraża mnie to, co widzę w Polsce. Bo znowu z tej sprawy zrobiono obiekt gry wyłącznie politycznej. Z pola widzenia zniknęli konkretni, nieszczęśliwi ludzie i znika Ewangelia. Widzimy semantyczne zabiegi wokół uchodźców, którzy przeżywają straszliwą tragedię, mają piekło na ziemi. To są uchodźcy. ale oni często się „przemieniają” na imigrantów, ci z kolei na imigrantów zarobkowych, potem zamienia się imigrantów zarobkowych na islamistów, a tych na terrorystów. Przecież ja nie chcę wpuszczać terrorystów do Polski! – mówił dominikanin, tłumacząc, że ideologiczna wojna podnosi poziom lęku w polskim społeczeństwie.
– Oczywiście, jest ryzyko. Ale czy coś w pełni człowieczego, wielkiego, można zbudować bez ryzyka? Trzeba się na to ryzyko jednak zdobyć, oczywiście uwzględniając wszystkie polityczne możliwości. Żebyśmy, broń Boże, w tej obecnej sytuacji wędrówki ludów się sami nie pogrzebali. Myślę, że obecne zaskoczenie, które dotyczy nas wszystkich, jest niebezpieczne. Bo możemy skapitulować na samym początku rozwiązywania tego naprawdę natarczywego, aktualnego i bardzo niebezpiecznego problemu. Mnie to boli, bo Europa zaczyna się znowu poróżniać. A przecież ta zjednoczona Europa w swojej pojednanej różnorodności jest czymś tak wielkim! Dzięki zjednoczonej Europie nie grozi nam już zacieśnienie ani fałszywy patriotyzm przyjmujący kształt nienawiści. Ojciec święty Jan Paweł II wciąż nam przypominał, że patriotyzm musi mieć kształt miłości – mówił arcybiskup.
– Współczuję politykom, bo nie ma konkretnego przykładu ani instrumentów dla rozwiązywania problemu. Tu trzeba dużo improwizować, ale w oparciu o Ewangelię. Bez wspólnej Europy doczekamy się czystek etnicznych i, nie daj Boże, takich czy innych obozów. Europa jest zbudowana na wolności, ale wolności gratisowej nie ma. Za wszystko w życiu ziemskim trzeba płacić. Ale warto, bo wolność jest czymś tak wielkim. Dlatego wierzę, że i ten problem damy radę rozwiązać. Tylko musimy sobie przypomnieć obowiązek pochylania się nad ludźmi aktualnie potrzebującymi, tu i teraz. Kto jest naprawdę potrzebujący? Tu właśnie jest ryzyko. My jednak tego nie zbadamy, dlatego – mimo wszystko – musimy ogarnąć pomocą wszystkich – zauważał abp Alfons Nossol.