Psalm śpiewany w uroczystość Wszystkich Świętych przenosi nas w duchu do dwóch innych świątyń – innych niż kościół, w którym jesteśmy.
Najpierw do świątyni jerozolimskiej, w której mieszkał Bóg. Przyszedł tam kiedyś w znaku swego świętego tronu, jakim była arka Przymierza. I choć później arki brakło, przecież święta obecność Pana trwała. On był tam nie z przypadku ani ze ślepej konieczności. On zamieszkał tam wedle treści swego imienia Jahwe – czyli Ja Jestem, jestem dla ciebie, dla ludu. Dlatego świątynia jest wypełniona ludem. Jej prawzorem jest świątynia nieba. Kto może do świątyni ziemskiej wejść? A któż z wstępujących po świętych schodach jest godzien wstąpić do świątyni nieba? Zdawać by się mogło, że nikt z ludzi. Oni wszyscy tacy mali przed Panem, oni tacy brudni wobec Świętego. A jednak odpowiedź zawarta w świętej pieśni daje nam nadzieję. Nieskalane ręce, czyste serce, dusza nieuwikłana w marnościach – tyle trzeba, by otrzymać błogosławieństwo od Pana. Ale jest jeszcze jeden warunek – trzeba być jednym z tych, którzy szukają oblicza, czyli obecności Boga. W naszej tradycji to święci są tymi szukającymi Boga. I to oni już otrzymali błogosławieństwo od Pana...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.