W XVII wieku życie ludzkie trwało średnio 24 lata, 45 procent zmarłych stanowiły dzieci, w tym 25 procent niemowlęta.
Dobiega końca kolejny etap prac zabezpieczających i konserwatorskich ruin zamku w Tworkowie k. Raciborza. Usunięto gruz, uzupełniono mury i sklepienia, wykonano izolację i posadzki, wzmocniono ścianę szczytową piwnic, zabezpieczono arkady na dziedzińcu oraz balkon na elewacji zachodniej. Pracy sfinansował Wojewódzki Konserwator Zabytków w Katowicach.
Jeszcze kilkanaście lat temu wydawało się, że okazały tworkowski zamek popadnie w całkowitą ruinę. Choć niszczejących zamków, pałaców i rezydencji na Śląsku nie brakuje to w wypadku Tworkowa byłaby to strata szczególnie bolesna. Z jego XVII-wiecznymi właścicielami wiąże się niezwykle cenne i rzadkie odkrycie jakiego dokonano w podziemnej krypcie tworkowskiego kościoła 22 lata temu.
Podczas prac konserwatorskich odkryto wówczas jedenaście sarkofagów, w których były trumny ze szczątkami rodziny Reiswitzów, właścicieli dóbr tworkowskich od roku 1651 do 1714.
Po przeprowadzeniu badań archeologicznych i antropologicznych szczątki złożono w podziemnej krypcie, a odrestaurowane sarkofagi można oglądać w urządzonej specjalnie bocznej kaplicy kościoła. Wyeksponowane są tam także pośmiertne ubiory Reiswitzów.
"Chociaż moja skóra jest tak zniszczona, a moje ciało zaniknie, to jednak będę oglądał Boga" - lśni złoty napis na czarnym tle miedzianego sarkofagu Ewy Reiswitz. Ten cytat z księgi Hioba brzmi tu wymownie, bo ciało Ewy Reiswitz zanikło. Została garstka zmineralizowanego prochu, drobne ułomki kości, spróchniała trumna i… piękny, kolorowy sarkofag.
Jest o czym dumać nad sarkofagami z Tworkowa. Wśród jedenastu aż dziewięć kryło w sobie szczątki dzieci. Najstarsze z nich zmarło na jedenaście dni przed trzecimi urodzinami. Większość miała kilka bądź kilkanaście tygodni. W XVII wieku życie ludzkie trwało średnio 24 lata, 45 procent zmarłych stanowiły dzieci, w tym 25 procent niemowlęta.
Ewa Reiswitz spoczęła w bogato zdobionym sarkofagu w roku 1655. Obok leżała już trójka jej dzieci - również córeczka z pierwszego małżeństwa.
Nie ma tu jednak sarkofagu drugiej żony Wacława, Marii Eleonory z domu Maltzan (poślubionej przez Reiswitza w niecały rok po śmierci Ewy), choć pochowano w krypcie tworkowskiego kościoła pięcioro jej dzieci - Leopolda, Eleonorę, Johannę Henriettę, Hansa Bernhardta i Clarę Ludovikę.
Sarkofag Ewy Reiswitz w bocznej kaplicy kościoła w Tworkowie Andrzej Kerner /Foto Gość To jedyny tak bogaty zespół metalowych sarkofagów dziecięcych w Polsce. Pozostałe są na Wawelu, w Brzegu, Legnicy i pomorskim Złotowie.
Zupełnie wyjątkowe jest jeszcze inne odkrycie w Tworkowie : trumienne stroje dziecięce - kontusik, koszulka niemowlęca, sukienka i wianek. W Polsce starsze są tylko buciki trumienne królewicza Zygmunta Augusta (wiek XVI).
Reiswitzowie byli protestantami - to tłumaczy dlaczego wzornictwo ubranek pośmiertnych swoich dzieci wzięli z Finlandii i Danii.
Pochówek w krypcie katolickiego kościoła był możliwy dzięki specjalnemu cesarskiemu upoważnieniu. Wacław Reiswitz uzyskał je pod warunkiem uposażenia w testamencie kościoła w Tworkowie, Lubomi i w Syryni . Inni protestanci z okolic byli chowani przy filialnym kościele św. Urbana.
Sarkofagi mogą zachwycić bogatą ornamentyką. Są barwne, jakby nie zamieszkała w nich śmierć. Tylko z rzadka pojawia się na nich trupia czaszka. Za to dużo jest wielobarwnych kwiatów: tulipanów, goździków, lilii, piwonii, zawilców, rumianku.
Wszystkie kwiaty mają ucięte łodyżki. Na sarkofagu Ewy Reiswitz napisano słowa Psalmu: "Człowiek wyrasta jak kwiat i więdnie".