Jak co roku w niedzielę Męki Pańskiej sięgamy do psalmu 22.
Odnosi się wrażenie, że psalmista ogląda mękę Jezusa i o niej śpiewa. Rzecz w tym, że psalm powstał wiele wieków przed narodzeniem Jezusa. Autorem, wedle biblijnego nagłówka, jest Dawid. W dramatycznych okolicznościach skarży się Bogu. To on, prześladowany król, przeżywa nawałę wrogich napaści. Okrutnych, bolesnych dla duszy i dotkliwych dla ciała. Ewangeliści znali ten psalm, śpiewali go nieraz z innymi. Jezus też. Skarga tej pieśni została w istocie napisana dla Niego, bo w czyich ustach mogłaby zabrzmieć tak dramatycznie? „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił!” Ewangelista Mateusz zapisał to w hebrajskim brzmieniu: „Eli, Eli, lema sabachthani?”. Jakże dramatycznie brzmią słowa o przebitych rękach i nogach, o policzonych biczowaniem kościach. Nawet te szaty, włącznie z losowaniem wierzchniej tuniki, są nieomalże reporterskim zapisem ze wzgórza Golgoty. Ale przecież Jezus zwyciężył na krzyżu. Tak. I to psalmista wyśpiewał. Druga część psalmu jest dziękczynieniem za wybawienie. Ostatnia śpiewana dziś strofa to zdania wyjęte z tej właśnie części. Byśmy skarżąc się Bogu, nie zapominali o Jego dobroci i łasce. Ps 22(21) – tekst na s. 15 [Niedziela Palmowa]
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.