Stwierdza krótko Anna Myszyńska, położna, fotografka, śląska publicystka. Tak też zatytułowała swoją nową książkę.
Zdjęcie ze znaną autorką to nie byle co... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość W publikacji, przedstawionej w czasie benefisu z okazji jej 85 rocznicy urodzin, opowiada o swoim życiu, napotkanych przez lata ludziach, ważnych wydarzeniach, przytacza anegdotki. A sądząc po liczbie bukietów, życzeń, ciepłych słów i gości, ludzie mieli też szczęście do niej.
Choć impreza, mająca miejsce w czwartkowy wieczór, 30 czerwca w Białej, nie toczyła się do końca zgodnie z harmonogramem, ze względu na liczbę gratulujących, delegacji i serdeczności, i solenizantka i goście byli zadowoleni.
- Kiedyś pewien ksiądz powiedział, żeby się tak witać, jak ja was teraz: Dobrze, że jesteście! Cieszę się, że przyszliście tu świętować razem ze mną... Dziękuję wam – mówiła wzruszona jubilatka.
Zauważyła i doceniła obecność wszystkich – delegacji z rodzimej Kórnicy, grona poetów, przedstawicieli władz, Mniejszości Niemieckiej, mediów, z którymi współpracowała, znajomych z różnych środowisk, młodych artystów i osób pomagających jej przy książkach... Życzeń i gratulacji nie brakowało Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Cieszyła się każdym, to zamieniając parę zdań, to opowiadając na forum o tym, jak los splótł ją z przybyłymi. Choć sala Domu Kultury była pełna, podsumowała, patrząc po zebranych, że jest tu tylko grono jej przyjaciół.
Ta wieloletnia położna, fotografka, wreszcie artystka – nie ustaje w aktywności. Uśmiechnięta, skoncentrowana na rozmówcy, jednocześnie niezwykle skromna.
- Gdy w latach 90. śląska gwara zaczęła odżywać, a pani Ania wzięła udział w konkursie w Katowicach, zaprosiłam ją do audycji. Każde spotkanie to było coś nowego i fascynującego. Jak zaczynała pisać, miała tyle lat, co ja teraz. Byłam zachwycona, że tak twórczo spędza czas. Jest dla mnie wzorem – opisuje artystkę obecna na benefisie Danuta Starzec, obecnie z Radia Doxa.
Po autograf ustawiła się długa kolejka... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Mieszkając w Białej, już na emeryturze zaczęła angażować się w propagowanie śląskiej gwary, zachowanie w pamięci „jak to piyrwyj boło”, zaczęła pisać wiersze, brać udział w radiowych audycjach, których ma na koncie ponad 700, współpracować z lokalnymi i regionalnymi gazetami.
- Miałam szczęście, że wyszłam z Kórnicy, nie przeżywszy w czasie wojny żadnej traumy i mogłam iść przez życie bez żadnych obciążeń. I spotkać tylu otwartych, bogatych wewnętrznie ludzi. Teraz wspierają mnie synowie – Paweł jest od spraw technicznych, Piotr wysłuchuje moje myśli, rozterki, a choć od lat choruje na stwardnienie rozsiane, jest aktywnym artystą i razem tworzymy – opowiadała Anna Myszyńska.
Na wczorajszej uroczystości wśród licznych życzeń i gratulacji otrzymała wyróżnienie - odznakę „Za Zasługi dla Województwa Opolskiego” od przedstawiciela urzędu marszałkowskiego. Ma już podobną, „zasłużonej dla miast i gminy Biała” i podziękowania od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Było gromkie sto lat i toast za zdrowie jubilatki Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość