Gorące powitanie 45 gości z Libanu w Kędzierzynie-Koźlu.
Oczekiwani z niecierpliwością i zaciekawieniem goście z Libanu przyjechali pod kościół Ducha Świętego i NMP Matki Kościoła (osiedle Piastów) z niewielkim, 2,5-godzinnym opóźnieniem spowodowanym dwugodzinną kontrolą na granicy czesko-polskiej.
To, co się stało w momencie, kiedy Mieczysław Ferdzyn pierwszy krzyknął: „Jadą!”, nawet trudno opisać. Wszyscy oczekujący rzucili się w kierunku autobusu z okrzykami, których reporter „Gościa” nie zdążył zarejestrować nawet w pamięci. Była to chwila jakiegoś uniesienia. Także goście z Libanu już w autobusie zaczęli coś śpiewać, wymachiwać rękami. Ks. proboszcz Edward Bogaczewicz zaintonował „Witamy Was, alleluja!”, pochód z flagami Libanu ruszył w stronę kościoła. Tam krótkie przywitanie. Proboszcz po arabsku powiedział do gości: „Ahlan wa sahlan”, czyli „Serdecznie witajcie”, opiekun libańskiej grupy, odmówił modlitwę po arabsku, a potem młodzież z Libanu zaśpiewała w tym języku hymn ŚDM Kraków „Błogosławieni miłosierni” (można go odsłuchać poniżej, choć jakość nagrania nie jest najlepsza). Potem powitanie chlebem i solą oraz przydzielanie gości do rodzin, które ich przyjmują. Wiele z tych pierwszych powitań już w kościele było bardzo wylewnych, widoczne było mocne wzruszenie po obydwu stronach.
Prysnęły nieco obawy przed problemami komunikacyjnymi, bo okazało się, że większość młodych Libańczyków rozmawia także po angielsku. Goście państwa Grażyny i Wojciecha Zawadzkich płynnie posługiwali się nie tylko arabskim, ale mówili znakomicie również po francusku i angielsku. To dwaj nastolatkowie-licealiści – Ricardo i Khalil.
Późnowieczorne spotkanie w domu państwa Zawadzkich rozpoczęło się od wręczenia powitalnych prezentów młodym gościom (czekoladowe róże i firmowe kubki polskiej reprezentacji w piłkę nożną), potem modlitwa – goście po arabsku, gospodarze po polsku. Ricardo oczywiście zrobił selfie z wszystkimi obecnymi na obfitej kolacji przygotowanej przez panią Józię, mamę pani domu. Spotkanie tłumaczył z francuskiego przyjaciel domu – misjonarz z Republiki Środkowoafrykańskiej br. Piotr Michalik.
Młodzi Libańczycy - Khalil i Ricardo podarowali swojej gospodyni bliskowschodnie smakołyki: baklawę, chałwę, daktyle Andrzej Kerner /Foto Gość Pytaniom do gości nie było końca. Dowiedzieliśmy się, że zamierzają studiować medycynę (Ricardo) i prawo (Khalil). Obaj są najstarszymi z rodzeństwa. Ricardo ma dwie siostry i brata, Khalil siostrę i brata. Pierwszy jest rzymskim katolikiem, drugi – maronitą czyli członkiem jednego z Kościołów Wschodu, który pozostaje w jedności z papieżem. Najbardziej znanym przedstawicielem tego Kościoła jest św. Charbel, którego portret stał na komodzie w domu Zawadzkich w geście przyjaźni i powitania.
– Do udziału w ŚDM zachęciła mnie moja mama, która była na ŚDM w Paryżu – mówił Khalil. Czy Cię zmuszała? – O, nie, nie! Sam chciałem przyjechać – gorąco zaprzeczył podejrzliwej sugestii. Ricardo dodał, że jego ciocia też była na ŚDM – w Toronto. Czas mijał szybko, wśród żartów i opowiadania o sobie, ale zbliżała się północ, więc trzeba było dać trochę odpoczynku gościom z Bliskiego Wschodu. Od rana czeka ich wiele atrakcji i zajęć przygotowanych przez organizatorów Dni w Diecezjach w Kędzierzynie-Koźlu.
W niedzielę – wydarzenie wyjątkowe: para młodych maronitów weźmie ślub w kościele na osiedlu Piastów. Liturgii będzie przewodniczył maronicki arcybiskup Trypolisu Georges Bou-Jaoudé. Parafia przygotowuje dla nowożeńców specjalne przyjęcie. Będziemy to relacjonować.