Z Rynku Solnego w Nysie na jasnogórski szlak wyruszyły cztery "szóstki".
Siódmy raz z „szóstką żółtą” wyruszyła w drogę Kasia Oleksyk, studentka z werbistowskiej parafii Matki Boskiej Bolesnej w Nysie. – Tym razem idę bez wielkich przygotowań. Wczoraj wróciłam z pielgrzymki po sanktuariach, przepakowałam się i dziś ruszam na Jasną Górę – przyznaje Kasia.
– To dla mnie czas ładowania akumulatorów duchowych. Ludzie powierzają mi swoje intencje, a ja niosę je do Matki Bożej. W niektórych latach te pliki karteczek są naprawdę spore – opowiada.
– Intencje są bardzo różne. O zdanie matury, o zdrowie czy rozwiązanie trudnych problemów. Pomaga mi to, że w niesieniu tych intencji nie jestem sama, bo wspierają mnie ci, którzy te intencje mi powierzyli – przyznaje Kasia.
W „szóstce żółtej” pielgrzymuje też Łukasz i jego wujek Henryk. Łukasz Idzie po raz szósty, a Henryk – po raz piąty. – Myślę, że każdy idzie, bo ma swoje intencje. W drodze jest czas na modlitwę, na przemyślenie wielu spraw. W pozapielgrzymkowej codzienność jest z tym trudniej – mówi Henryk. – Długo nosiłem się z tym, by pójść na pielgrzymkę, ale kiedy wreszcie pierwszy raz poszedłem, to teraz co roku idę – dodaje. – Wiem, że niektórzy mają problemy z nogami, idą pomimo bąbli i innych dolegliwości. A mi idzie się bardzo dobrze. Raz tylko nabawiłem się otarcia – opowiada Henryk.
Z kolei Łukasz mówi o tym, że pielgrzymka dla młodych jest przede wszystkim czasem budowania relacji z Panem Bogiem. Tłumaczy, że można wybrać wiele różnych form spędzenia wakacji, ale to właśnie pielgrzymka pozwala spotkać ludzi o podobnych poglądach, o podobnym systemie wartości. – Pielgrzymka to i wyrzeczenia, i trud, ale wszystko jest do udźwignięcia. Zwłaszcza, że zawsze możemy liczyć na wspólnotę, na tych, którzy idą wraz z nami – podkreśla Łukasz.
Dziś w drogę ruszyli nie tylko pielgrzymi z Nysy. O 12.30 na szlak wyjdzie "szóstka zielona" z Prudnika, popołudniu wystartuje też "piątka zielona" z Kietrza.