W niedzielę 28 sierpnia Oblaci Maryi Niepokalanej świętowali w Bodzanowie k. Głuchołaz dwóchsetlecie istnienia ich zgromadzenia.
Założycielem tego dzieła jest św. Eugeniusz de Mazenod. Urodził się w Prowansji (południowa Francja) w roku 1782. Gdy był dzieckiem, rozpętała się francuska rewolucja. Dla wielu rodzin ucieczka z kraju stała się koniecznością. Młody Eugeniusz został z rodziną rzucony w nieznane: Nicea, Turyn, Wenecja, Neapol i wreszcie Sycylia. Na krzywych ludzkich liniach emigracji Bóg pisał prosto, przygotowując Eugeniusza do szczególnej misji. W wieku 29 lat zostaje księdzem z nakreślonym nietypowym polem pracy. Praca z młodzieżą w mieście, misje w zaniedbanych wioskach, nowatorskie sposoby duszpasterzowania. Szybko się zorientował, że nawet największy zapał i poświęcenie nie wystarczą. Trzeba wspólnoty myślących podobnie. Pięć lat później (1816) zawiązuje się jądro późniejszego zgromadzenia. Szybki rozwój – i liczebny, i terytorialny – nowego zakonu był eksplozją Bożej mocy. Dwusetną rocznicę tamtego wydarzenia świętowali, Bogu dziękując, oblaci w bodzanowskim klasztorze.
A klasztor kupili lat temu 85. Sam budynek pamięta czasy sprzed ponad 200 lat. Zbudowali go jezuici jako dom wypoczynkowo-kuracyjny dla swoich zakonników. Po kasacie zakonu i sekularyzacji w państwie pruskim przestał być klasztorem. Od ośmiu dziesięcioleci znowu jest. Należał do prowincji niemieckiej, po II wojnie światowej znalazł się w Polsce. Przed 10 laty, w czasie innej uroczystości, podkreślano wzorcowe, nacechowane pokojem i poczuciem jedności zakonnej przekazanie klasztoru z rąk prowincji niemieckiej do polskiej. Bez wątpienia wtedy, tuż po zakończeniu wojny, wobec waśni między narodami, nie było to łatwe. Ale między obiema prowincjami utrzymywała się i trwa nadal bliska współpraca. I za to – za klasztor, jego obecność na Śląsku – oblaci i ich przyjaciele też dziękowali.
Ich przyjaciele to parafianie i Przyjaciele Misji z odległych nawet bardzo okolic. A także bliska klasztoru, dosłownie po drugie stronie rzeczki, firma Wakmet – producent znanych i uznanych elementów armatury przemysłowej. Obu „firmom” od lat jest dobrze ze sobą – choć jakże różne pola ich działalności. Nic, tylko się cieszyć, że tak może być – i jest od lat. Otóż Wakmet dziękował Bogu za 25 lat istnienia, rozwoju. No i trzeba dodać, że jest znaczącym podmiotem na rynku pracy w gminie.
Uroczystej Mszy Świętej przewodniczył ordynariusz opolski biskup Andrzej Czaja, obecny był prowincjał zakonu, zjechali oblaci z innych klasztorów, byli prawie wszyscy poprzedni przełożeni oraz proboszczowie bodzanowskiej parafii – reporter starał się wszystkich pokazać na zdjęciach. Byli też przedstawiciele władz – wojewoda opolski, posłowie sejmu RP oraz UE. Był wiceburmistrz gminy Głuchołazy. Przybyli też prezesi i dyrektorzy różnych znaczących przedsiębiorstw opolszczyzny. Było słonecznie i radośnie. Po Mszy można się było posilić, orkiestra symfoniczna z Bojszowa koncertowała, dzieci też miały swój kącik. Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Przed chwilą (jest godzina 22.15) rozmawiałem z przełożonym klasztoru, w tle słyszałem głośny gwar trwającego festynu. Niech się bawią i cieszą, bo prorok powiada, że radość w Panu jest naszą ostoją.