Na Górze Świętej Anny wspominano 80. rocznicę Zjazdu Polaków Śląska Opolskiego.
Uroczystość odsłonięcia tablic poprowadzili Urszula Zajączkowska, dyr. Muzeum Śląska Opolskiego, oraz Witold Iwaszkiewicz, kustosz Muzeum Czynu Powstańczego. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Uroczystości odbywały się we wtorek 18 października w Muzeum Czynu Powstańczego, w budynku, gdzie przed laty działał Dom Polski „Pod Chełmskim Wierchem”, dokładnie 80 lat po sejmiku Związku Polaków w Niemczech. Wówczas wzięło w nim udział ok. 6 tys. osób.
– W tym dniu postanowiliśmy dokonać odsłonięcia tablic pamiątkowych, wykonanych w ramach projektu ministerialnego, upamiętniających to miejsce. Chcieliśmy, by ta część historii była bardziej znana, by każdy, kto przechadza się ścieżkami kalwaryjskimi, nawet jeżeli nie ma czasu wstąpić do naszego muzeum, mógł przeczytać tekst na tej tablicy – podkreśla Witold Iwaszkiewicz, kierownik Muzeum Czynu Powstańczego.
Tablice te umieszczono przed wejściem od strony drogi prowadzącej do annogórskiego sanktuarium, na historycznym budynku, gdzie odbywał się zjazd.
Pierwsza z nich upamiętnia przekazanie w 1936 roku I Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech budynku zakupionego przez działający w Berlinie Bank Słowiański. Odsłonili ją: prof. Janina Hajduk Nijakowska, potomkini sławnych śląskich rodów oraz Stanisław Rakoczy wicemarszałek województwa.
Druga informuje, że w czasie II wojny światowej w tym właśnie miejscu, w Domu Polskim Niemcy umieścili komendanturę obozu pracy przymusowej, który mieścił się po drugiej stronie ulicy. W obozie tym zginęło z głodu, wycieńczenia pracą przy budowie autostrady lub represji wielu Żydów z terenu Polski, Europy Zachodniej, a także jeńców radzieckich.
Tę tablicę odsłonił Max Tack, wnuk holenderskiego Żyda, po którym ślad urywa się w tym obozie. Opowiedział przy tej okazji o nim i o swoich poszukiwaniach grobu dziadka.
– Nadal go szukam dzięki pomocy wielu ludzi, ale teraz nawet jeśli go nie znajdę, jestem spokojny. Jestem szczęśliwy, że taka tablica w tym miejscu się znalazła – powiedział, a składając pod nią malutki kamyczek dodał: – Żydzi kładą takie kamyczki na grobach swoich bliskich, jako znak szacunku, odwiedzin i pamięci. Ja nie mam grobu dziadka, bo on zaginął podczas wojny, wiem, że zginął, ale nie wiadomo, gdzie są jego szczątki. To ostatnie miejsce, w którym wiem, że był. Dziś mogę zostawić ten kamyczek w tym miejscu, tak jak wiele innych rodzin, których bliscy zginęli.
Piękny wiersz w wykonaniu uczennicy był wprowadzeniem do debaty historycznej Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Po odsłonięciu tablic odbyła się dyskusja panelowa dotycząca wydarzeń sprzed 80 lat. Wzięli w niej udział prof. dr hab. Marek Masnyk, rektor UO, prof. dr hab. Michał Lis oraz prof. dr hab. Franciszek Marek.
– To była największa manifestacja polskości przed wybuchem II wojny światowej, najważniejszy głos Polaków od czasów III powstania śląskiego. Choć były też inne powody tego zjazdu – napięcia i spory wewnętrzne Związku Polaków w Niemczech, upływający czas obowiązującej wówczas polsko-niemieckiej Konwencji Górnośląskiej, umowy, która prócz regulowania kwestii gospodarczych miała chronić prawa Polaków, pozostałych za granicami – podkreślał prof. dr hab. Marek Masnyk.
Debatę poprzedził występ chóru "Kameleon" z Opola, prezentując zestaw pieśni, które śpiewali Rodłacy na swoich spotkaniach, oraz recytacja w wykonaniu Magdaleny Mikuszki z PSP w Opolu. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele rodzin rodłackich z kilku niemieckich miejscowości. W trakcie uroczystości wicemarszałek wręczył także Odznakę Honorową „Za Zasługi dla Województwa Opolskiego” Kazimierzowi Głowackiemu, pochodzącemu z Kietrza, a mieszkającemu od lat 90. XX w. w Mannheim, prezesowi Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła.