Jakiś czas temu te słowa obiegły Polskę.
Wypowiedziała je przed śmiercią Inka: „Powiedzcie babci, że zachowałam się jak trzeba”. Korzeniem, z którego wyrasta taka postawa, jest przeświadczenie, że istnieje jakieś „trzeba”. Czyli jakiś imperatyw. Nie nakaz bądź zakaz prawny. Nawet nie któreś z przykazań Dekalogu. Ów imperatyw trudno ująć w formułę słowną. Jeśli już – to jakąś ogólną, z wieloma zmiennymi elementami. To powoduje, że dla niektórych wydaje się to bajką dla grzecznych dzieci lub oderwaną od życia ideologią. Moralny imperatyw może dotyczyć różnych obszarów ludzkiego świata i życia. W praktyce zazwyczaj są to obszary jakoś się przenikające. Dla Inki: ojczyzna, wolność, walka, służba, pomoc rannym, wierność zobowiązaniom i przekonaniom... To wszystko wyrażone krótkim zdaniem: „zachowałam się jak trzeba”. A babcia będzie wiedziała, o co chodzi. Bo moralny imperatyw nie jest sprawą jednej, rozpatrywanej w oderwaniu od środowiska osoby. To wykwit świadomości społecznej – narodowej, religijnej, zawodowej, powołaniowej i nie tylko. Bez odczuwania tego imperatywu żyje się wygodniej. Ale społeczeństwa stają się słabe, aż po ich rozpad. To, niestety, słabość naszych dni.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.