To akt sprawiedliwości dziejowej - podkreślał ks. Waldemar Klinger podczas uroczystości wprowadzenia do winowskiego kościoła prochów ofiar obozu koncentracyjnego w Dachau.
Pochodzący z Winowa bł. o. Alojzy Liguda ze Zgromadzenia Misjonarzy Słowa Bożego zginął śmiercią męczeńską 8 grudnia 1942 r. w filii obozu koncentracyjnego w Dachau. Urnę z prochami przesłano jego matce Rozalii. Jako przyczynę zgonu podano gruźlicę, ale z przekazów świadków wiemy, że było to kłamstwo.
Ks. Waldemar Klinger opowiada, że dowiedział się od parafian, iż kiedy ta urna stała na stole w domu, a obok niej dwie zapalone świece, kilkadziesiąt kobiet przychodziło, by odmawiać Różaniec za zmarłego. Urnę złożono w rodzinnym grobie Ligudów na cmentarzu w Winowie. – Zakazano jakichkolwiek uroczystych form pogrzebowych. Proboszcz nawet nie odnotował pochówku w księgach. Dlatego wydawało się, że ten człowiek zniknie bez pamięci – podkreśla ks. Klinger i dodaje: – Ale matka Kościół nie zapomina o swoich świętych dzieciach.
O. Alojzy Liguda 13 czerwca 1999 r. został beatyfikowany przez Jana Pawła II w grupie 108 męczenników czasów II wojny światowej. Dla Winowa to było jedno z najważniejszych wydarzeń w kilkusetletniej historii. Gdy mieszkańcy wrócili z uroczystości w Warszawie, uczestniczyli w Mszy św. sprawowanej na grobie rodziny Ligudów.
10 lat później, w 2009 roku, przeprowadzono ekshumację urny z prochami. Ze względu na dokonaną w Dachau kremację nie ma możliwości potwierdzenia tożsamości osoby, ale z całą pewnością są to prochy męczenników zamordowanych w Dachau. Po badaniu prochy na powrót złożono w rodzinnym grobie, a ich część przechowano, by złożyć je w kościele pod obrazem błogosławionego.
74 lata po męczeńskiej śmierci o. Ligudy, 8 grudnia br. do kościoła parafialnego w Winowie wprowadzono urnę z prochami ofiar obozu koncentracyjnego z Dachau. – Mamy ogromną nadzieję, że są wśród nich prochy o. Alojzego Ligudy – podkreśla ks. Eugeniusz Ploch, winowski proboszcz.
Uroczystej Mszy św., w której uczestniczyli krewni o. Ligudy – jego bratanica i siostrzeniec – przewodniczył bp Andrzej Czaja, a kazanie wygłosił ks. Waldemar Klinger.
– To unikat, że urna z Dachau w ogóle została wysłana do rodziny i się zachowała – podkreślał ks. Klinger. – Czy człowieka zredukowanego do obozowego numeru 2260, traktowanego jak rzecz, możemy nazwać najszczęśliwszym wśród nas? Ależ tak – podkreślał ks. Klinger. – Najszczęśliwsi potrafili zagospodarować swoje życie obecnością Boga, aby być wszystkim dla wszystkich. Wypełnili przestrzeń swojego życia Bogiem, aby zło nie zatriumfowało. Takim przykładem jest bł. o. Alojzy, który wyrósł z tej winowskiej ziemi i dalej do nas mówi świętością swojego życia. Czy wierzysz w to? Jeżeli tak, to i ty nie wahaj się być najszczęśliwszym winowianinem – mówił. I podkreślił: – O. Alojzy mawiał: „Człowiek staje się takim, jakim pragnie zostać”. Te słowa są wyryte na jego grobie.
Modlitwa przed przeniesieniem urny z prezbiterium do kaplicy bł. o. Alojzego Ligudy Anna Kwaśnicka /Foto Gość
Po złożeniu w kościele, pod obrazem błogosławionego z Winowa, urny i innych części wydobytych z grobu bp Andrzej Czaja zachęcał, byśmy, czerpiąc wzór z życia o. Alojzego, stawali się apostołami Bożej dobroci i paschalnej radości.
– On w nieludzkich warunkach innym niósł Boże pocieszenie, budził nadzieję. Wokół tyle zła, a on nie odpłacał złem za zło. Za zło dobrem płacił – mówił biskup opolski.
– Dzisiaj żyjemy w takich czasach, że nieraz zły duch uwodzi nas tak, jak tam, w tych warunkach obozowych, uwodził. Źli ludzie deptali ludzką godność, dali numerek, potraktowali jak rzecz. Dzisiaj też nieraz bywa, że potrafimy potraktować człowieka jak rzecz. Czasem to się w domu dzieje, czasem w sąsiedztwie, w środowisku życia. Choć nie ma drutów wokół, to szatan potrafi tak uwieść, że potrafimy podeptać godność najbliższych osób. Niech nas Pan Bóg broni. Bądźmy apostołami Bożej dobroci i paschalnej radości – podkreślał bp Czaja.