Razem w trasie, ale i przy wspólnym kolędowaniu z mieszkańcami Raciborza-Obory.
Skoro inne, obecne na kolędowaniu dzieci nie przestraszyły się mocniejszego brzmienia gitary czy perkusji, to Dzieciątku Jezus też zapewne się ono spodobało. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość W niedzielne popołudnie motocykliści, ojcowie franciszkanie, mieszkańcy dzielnicy Obora w Raciborzu oraz goście spotkali się na tradycyjnym nabożeństwie kolędowym przy żłóbku. Odbywa się ono od kilku lat w kaplicy pw. Matki Bożej Anielskiej.
- Pasterze i Mędrcy dali Jezusowi swoje dary, a z czym my przychodzimy do Niego? Czasem tego daru brakuje, jest to tylko nasze ubóstwo, bieda, ale to wszystko przedstawiane Jezusowi może stać się złotem, bo On swoją mocą to wszystko przemienia. (…) Kiedy w rodzinie się rodzi dziecko, wszystko wywraca się do góry nogami - nieprzespane noce, zmiana planów. Chcemy, by to Boże Narodzenie też przyniosło w naszym życiu swoistą nowość, by coś zupełnie innego w nim zapanowało. Chcemy Cię prosić Boże o nowe, otwarte, czyste serce – modlił się z wiernymi o. Makary Lika OFM, wikary parafii św. Paschalisa w Raciborzu-Płonii.
Krótką adorację poprzedził koncert zespołu Dream, którego skład tworzą byli i obecni podopieczni zakładu karnego ze swoim „kaowcem”. Rockowe brzmienie całkiem dobrze komponowało się z tekstami o rodzinie, mimo że nie były to typowe pastorałki. Potem było wspólne kolędowanie, które poprowadził kapelan motocyklistów, ks. Adrian Bombelek, proboszcz raciborskiej parafii św. Mikołaja.
- Cieszę się, że jest nas coraz więcej co roku. Przez te spotkania, ale i całoroczną działalność wspieramy potrzebujące dzieci, rodziny i nasze raciborskie hospicjum. Siostra Antonia dała nam kiedyś możliwość pomagania, potem to się rozszerzyło. My pomagamy, oni się cieszą, ale myślę, że dzięki nim możemy odkrywać w sobie dobro. U nas Rok Miłosierdzia będzie trwać jeszcze długo - mówi Andrzej Złoczowski, pomysłodawca tych spotkań i ich główny organizator.
W spotkanie angażują się bowiem mieszkańcy dzielnicy i rodziny motocyklistów. Tradycyjnie po kolędowaniu było spotkanie przy kawie, domowych ciastach i ognisku.
Wśród uczestników byli też przedstawiciele innych klubów motocyklowych, m.in. z Prudnika, skąd przyszła tradycja kolędowania motocyklistów.
- Jesteśmy zaprzyjaźnieni z tym klubem i się nawzajem odwiedzamy. U nas kolędowanie będzie za 2 tygodnie. Dziś przyjechałem tu z rodziną i znajomymi. Zimą nie jeździmy na motorach, to możemy się spotkać przy kolędowaniu. Warto spotkać się z ludźmi, pośpiewać - uśmiecha się Adam Marzęta z Klubu OTM Prudnik.