Święta Anno, Babciu, o wierności krzyżowi też nam powiedz.
Niedługo wyruszymy na „Górę ufnej modlitwy” do Ciebie, Babciu. Wśród różnych spraw, które przyniesiemy, przywieziemy, będzie pytanie o wiarę. Jaka ona jest ?
Gdy wszystko się dobrze toczy, idzie gładko, to jeszcze niewiele wiemy, jaka jest nasza wiara. Gdy wszystko idzie po naszej myśli, tym bardziej. Dopiero gdy rozwali się dom naszej potęgi, kiedy zdradzą najbliżsi, oczernią, oskarżą, dopiero gdy pan doktor powie: „Przykro mi, ale to rak”, kiedy wyrzucą z pracy, gdy mąż zostawi żonę, gdy żona opuści męża, gdy się rodzi dziecko niepełnosprawne - to co wtedy? Wtedy będzie czas pytania o wiarę.
Ty, jak inne kobiety, chciałaś dać życie zapowiadanemu Mesjaszowi. Nic z tego. Czy to była Twoja tragedia osobista ? Czy wtedy było dla Ciebie, Anno, niebo zamknięte i ciemności zbyt gęste?
Coś podobnego przeżył Szymon z Cyreny. Życie biegło spokojnie, a tu nagle: „Przymusili, by niósł krzyż’. Pan Jezus nie pytał go o zgodę, wtłoczył na jego ramiona krzyż, ciężar, którego nie chciał.
Anno, czy miałaś obowiązki, które wykonywałaś ze wstrętem, których nie chciałaś? Tak łatwo mi to pisać, mówić o krzyżu, gdy nie ocieram po raz tysięczny ust dziecka, gdy nie podnoszę setny raz bezwładnego ciała chorej osoby, gdy zaczyna nawalać kręgosłup, a trzeba jechać z wózkiem do toalety i przesadzić osobę na sedes, i gdy potem nic nie pachnie fiołkami.
Jezus, Twój Wnuk, mówi: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje”. O Szymonie wiemy, że niósł krzyż. Ten krzyż stał się sprawdzianem miłości i wierności. Kto weźmie krzyż wraz z nim, bierze zbawienie.
O wierności krzyżowi też nam powiedz, Babciu.