Przyjechali do Łambinowic podzielić się historiami swoich bliskich - ojców, dziadków, pradziadków - jeńców Oflagu IID Gross Born.
Zdjęcia, dokumenty i odręczne zapiski - to najcenniejsze pamiątki, zarówno dla rodzin, jak i muzealników Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Wzruszająca historia wielkiej miłości, młodych zakochanych, którym nie dane było pobrać się przed wojną, ale po latach rozłąki odnaleźli się i „żyli długo i szczęśliwie”, niesamowitego lekarza wojskowego Zygmunta Pukiańca, którego prawnuk Mikołaj Pukianiec ożenił się z wnuczką poznanego na „obozowym zjeździe” starszego pana, będącego w jednym obozie z owym lekarzem. Historia triathlonisty Wiesława Wepy, który w hołdzie dla jeńców, w tym swojego ojca kaprala Jana Wepy, przejechał na rowerze 650 km – tyle, ile wynosiła odległość, na jaką wywieziono uwięzionych w głąb Niemiec. To właśnie on barwnie opowiadał zasłyszane od ojca relacje o olimpiadzie „za drutami”. Wojskowego, który przeszedł przez 5 różnych obozów, a teraz jego potomkowie starają się odtworzyć jego losy. Nauczyciela-poligloty, prowadzącego w obozie oficerskim kurs języka polskiego i polskiej literatury dla jeńców francuskich.
To tylko niektóre opowieści, które można było posłyszeć wczoraj w Łambinowicach.
Krewni więźniów – dzieci, wnuki, prawnuki – przyjechali z całej Polski na zjazd do Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych, by się spotkać, poznać się wzajemnie, opowiedzieć o swoich ojcach, dziadkach, którzy przeszli przez jenieckie obozy, zwiedzić obóz Lamsdorf i oddać hołd tym, którzy byli przetrzymywani tu i w innych oflagach i stalagach.
Zjazd zaczął się od tego, że uczestnicy przedstawili swoich przodków i ich jenieckie losy Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość W zjeździe bierze udział niemal 30 krewnych jeńców Oflagu IID Gross Born, jednego z największych obozów oficerskich dla Polaków w latach II wojny światowej. Wczoraj goście przedstawiali krótko swoich przodków, zwiedzali Miejsca Pamięci Narodowej – tereny poobozowe, cmentarz, dowiadywali się o działaniach łambinowickiego CMJW i Izby Muzealnej Oflagu IID Gross Born w Bornem Sulinowie. Dziś trwa ogólnopolska konferencja naukowa pt. „Miejsca po niemieckich obozach jenieckich w Polsce. Zapomniane czy odkrywane?”.
– Rok temu zorganizowaliśmy spotkanie jeńców Oflagu Murnau. Gross Born jest drugim takim ośrodkiem, w którym istnieje pamięć o tym miejscu – kultywują ją zarówno nasze muzeum, jak i rodziny oraz Izba Muzealna w Bornem Sulinowie. To jest też celem tego spotkania – aby pokazać sylwetki potomków, którzy pielęgnują tę pamięć, odtwarzają ich drogę, szukają informacji, różnych źródeł, przechowują pamiątki – tłumaczy Renata Kobylarz-Buła, zastępca dyrektora CMJW.
Wielu uczestników przywiozło ze sobą cenne pamiątki po ojcach i dziadkach, fotografie, listy i inne dokumenty, obozowy nieśmiertelnik... Niektórzy przekazali część tych „rodzinnych relikwii” do zbiorów łambinowickiego muzeum.
Niektórzy, jak pan Wiesław Wepa, przekazali część pamiątek łambinowickiemu muzeum Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość – Bardzo dużo pamiątek jest jeszcze w rodzinnych skarbcach. Opowiadają one o jednostkowych losach konkretnych osób, a nie mas jenieckich, które przeszły przez obóz. Wzbogacają one bardzo nasze zbiory, zwłaszcza że to często zwarte kolekcje, pokazujące ciąg wydarzeń – opowiada Renata Kobylarz-Buła. – Cieszy świadomość uczestników, że warto je zachować dla potomności, a tym bardziej, jeśli chcą je przekazać nam. Każde z przekazanych zdjęć, dokumentów jest zabezpieczane, opracowywane naukowo, katalogowane i w tym momencie staje się dobrem narodowym, nie tylko prywatną pamiątką. Podlega określonemu traktowaniu, ochronie. Trafia na wystawy stałe, czasowe, tematyczne. To, co możliwe, także digitalizujemy, dzięki czemu te materiały można upowszechniać w internecie, stają się one dostępne dla wielu naukowców, innych zainteresowanych, badaczy.
Warto podkreślić, że każdy z darczyńców otrzymuje płytę CD z zeskanowanymi dokumentami i zdjęciami, które przekazali dla muzeum.
O historiach niektórych jeńców szerzej w kolejnych wydaniach "Gościa Opolskiego".