- To problem, który nie dotyczy tylko kobiet alkoholiczek, ale dotyczy całych społeczeństw, w których używa się alkoholu - tłumaczy psycholog Teresa Jadczak-Szumiło.
- Potrzebna jest prawidłowa diagnoza, ponieważ oczekiwania wobec dzieci z FAS są takie same, jak wobec zdrowych dzieci, a one ze względu na chorobę nie potrafią im sprostać - mówiła Barbara Słomian, dyrektor Katolickiego Ośrodka Adopcyjnego i Opiekuńczego i organizator konferencji „Świat bez FAS”, która w czwartek 7 grudnia odbyła się w opolskim Ratuszu we współpracy z Urzędem Miasta Opola.
Badania przeprowadzone w Polsce dowodzą, że 33 procent kobiet w ciąży pije alkohol. A nie ma bezpiecznej czy też nieszkodliwej dawki alkoholu dla nienarodzonego dziecka - już jeden kieliszek wina może być przyczyną poważnych uszkodzeń: wad narządów, nieodwracalnych uszkodzeń mózgu, a nawet śmierci. Co więcej zaburzenia związane z Płodowym Zespołem Alkoholowym (FAS, FASD czy FAE) mają charakter trwały i towarzyszą dziecku do końca jego życia.
- Nie wystarczy nie pić alkoholu przez 9 miesięcy ciąży. Alkohol to toksyna, która zaburza rozwój na poziomie komórkowym. Więc jeśli dziecko urodzi się zdrowe, to i tak nie wiemy, w jakim stanie urodzą się dzieci i wnuki tego dziecka - tłumaczyła podczas konferencji psycholog Teresa Jadczak-Szumiło.
- Na 100 kobiet pijących alkohol nie urodzi się 100 dzieci z FAS. W kanadyjskich badaniach okazało się, że na 100 ciąż urodziło się 63 dzieci z FAS, pozostałe 37 dzieci było zdrowych na pierwszy rzut oka i w tym momencie. Ale jakie szkody poalkoholowe będą u potomstwa tych dzieci, nie wiemy - mówiła psycholog.
Podkreślała, że nie wystarczy nie pić alkoholu w ciąży. Ważne jest to, czy nasze babki i prababki piły alkohol. Ważny jest też materiał genetyczny ojca, czy przynajmniej 3 miesiące przed zapłodnieniem nie spożywał alkoholu.
Teresa Jadczak-Szumiło, psycholog Anna Kwaśnicka /Foto Gość
- Noworodek matki pijącej alkohol jest ciężko chorym pacjentem, który cierpi na zespół odstawienia. To dziecko pływało w alkoholu, w jego każdej tkance jest alkohol. Ma drgawki, problemy ze ssaniem i przełykaniem. Jest karmione przez sondę - opowiadała Małgorzata Bihun, pediatra, lekarz orzekający o niepełnosprawności dzieci.
Wyjaśniała, że dzieci z FAS bardzo często trafiają do pieczy zastępczej i jest pełna podziwu dla rodziców, którzy świadomie biorą pod opiekę te dzieci. Tłumaczyła, że bardzo trudno żyje się tym dzieciom i bardzo trudno jest się nimi opiekować. - One mają zaburzony odbiór świata, zaburzone poczucie swojego własnego ciała w przestrzeni, zaburzoną integrację sensoryczną. Wykazują kłopoty z uczeniem się, gromadzeniem wiadomości, ponieważ mają zaburzone połączenia w mózgu. Tak naprawdę wszystko odczuwają inaczej niż zdrowe dzieci - mówiła Małgorzata Bihun.
Wskazywała, że nadrzędną zasadą powinno być indywidualne podejście do każdego dziecka z takimi zaburzeniami.
- W Polsce tylko 13 dzieci z FAS jest w rejestrze wad. Wynika to z tego, że matki nie przyznają się do picia alkoholu. Tymczasem diagnostyka FAS nie opiera się na wywiadzie z matką. W Kanadzie, gdzie prowadzone są badania smółki, 10 dzieci na 1000 żywo urodzonych ma FAS. My badań nie robimy i dobrze czujemy się z tym, że tylko 13 dzieci w Polsce ma FAS - podkreślała Teresa Jadczak-Szumiło. Tłumaczyła, że potrzebna jest wczesna diagnoza, przed 5. rokiem życia, która uchroni dzieci przed wtórnymi konsekwencjami uszkodzenia mózgu.
- Świat bez FAS jest możliwy, jeżeli mamy nie będą piły alkoholu. Dlatego edukujemy młodzież i przyszłe mamy. Również w programie przygotowania rodziców do pełnienia funkcji rodziców adopcyjnych i zastępczych jest poruszany temat FAS, ponieważ rodzice muszą wiedzieć, jak opiekować się takim dzieckiem i jak mu pomóc - mówiła Barbara Słomian z dyrektor Katolickiego Ośrodka Adopcyjnego i Opiekuńczego.