13. Diecezjalna Pielgrzymka Rowerzystów.
1217 rowerzystów uczestniczyło w trzynastej pielgrzymce na Górę Świętej Anny. – Jedźcie w pokoju Chrystusa! – tak zakończył odprawianą w ich intencji Mszę św. ks.prof. Marek Lis – sam zapalony rowerzysta i propagator jazdy na rowerze. Koncelebrował ją ks. Krzysztof Faber, dyrektor diecezjalnego radia Doxa i inicjator tej pielgrzymki.
Najdłuższą drogę przebyło małżeństwo z Wałbrzycha – Krystyna i Dionizy wykręcili w drodze tam i z powrotem 302 kilometry. W majową sobotę na Górę Świętej Anny wybrało się wielu miłośników jazdy rowerowej nie tylko z diecezji opolskiej, ale także z gliwickiej i katowickiej. Jechali zarówno indywidualnie jak i w grupach klubowych m.in. z Katowic, Rudy Śląskiej, Pszowa, Tarnowskich Gór, Bytomia (nie licząc wielu klubów rowerowych z diecezji opolskiej). Być może po raz pierwszy na pielgrzymce rowerowej pojawił się monocyklista czyli jadący na jednym kółku. To o wiele trudniejszy rodzaj jazdy i wymagający więcej sił. – Przejechałem z Gliwic 60 kilometrów, można to przeliczyć na ok. 120 km jazdy na rowerze dwukołowym. Jedną z różnic jest to, że nie można odpocząć w czasie jazdy, cały czas trzeba kręcić. Ale jestem zadowolony z tempa: osiągnąłem 16 km/h, to niezły czas – powiedział „Gościowi Opolskiemu” Jan Karpiński, niezrzeszony miłośnik monocykli. W czasie jazdy, która jest technicznie trudna nie zaliczył ani jednego upadku.
Uwagę zwracała m.in. grupa 33 rowerzystów ze Stowarzyszenia Rowerowego Cyprzanów (k. Raciborza). Z napisu na koszulkach kilku z nich można było wyczytać, że wczoraj wrócili z pielgrzymki rowerowej do Santiago de Compostela! – Byliśmy grupą 16 rowerzystów, w tym 6 z Cyprzanowa, w drodze do Santiago od 24 kwietnia, po drodze odwiedzaliśmy też inne sanktuaria. Na rowerowym szlaku Camino zrobiliśmy 945 kilometrów przez jedenaście dni – informuje Adrian Nikel, prezes klubu.
- Przyjechaliśmy na tę górę, po to by wrócić „do siebie”, po to by pełni zachwytu, odnowionej miłości Boga i tą wiarą żyć i rozpalać nasze serca. Chrześcijanin przecież nie zostaje chrześcijaninem dla samego siebie, ale po to by miłość Boga przybliżać, by światło Ewangelii wnosić w świat, gdzie wciąż trwają ciemności i lęki. Jesteśmy tu, na górze, by spoglądać jeszcze wyżej – do nieba. Ale spoglądając na niebo stąpamy mocno po ziemi. Zjedziemy stąd, po czasie pielgrzymowania i bycia razem, w domu Maryi, św. Anny, w domu Jezusa. Są takie miejsca, do których warto wracać. Są takie prawdy, o których pamiętać trzeba, jest taka Miłość, której trzeba pozwolić rozbrzmiewać na nowo – mówił w kazaniu ks. Marek Lis.