Wciąż chodzi o etykę.
Jeśli mowa o polityce, to dlatego, że jest ona obszarem, który musi zostać na nowo urządzony myślą i prawidłami etyki. Jest to mocny imperatyw, a jego zlekceważenie bądź odkładanie na bok zemści się w niewyobrażalny sposób na społeczności co najmniej naszej części świata. Tak stało się w latach 1938–1945, gdy dwóch szalonych dyktatorów usiłowano obłaskawić udawaniem, kłamstwem, rzucaniem im na pożarcie mniejszych państw i narodów. Etykę stratowali Hitler i Stalin jak dwa wściekłe słonie. Alianci z pozycji innych, ale równie dalekich od zasad etycznych, przeorali to, co tamci spalili. Wtedy – od roku 1938 – sytuacja była już nie do opanowania. Dziś rzeczywistość polityczno-ekonomiczna jest inna. Ale równie, może nawet bardziej nie licząca się z regułami etyki. Tyle, że w rękach szaleńców są straszniejsze środki zagłady. Nie liczą się z regułami etyki jedni, a po broń (nie koniecznie militarną!) sięgają inni. Tak zwykle bywało w historii. I to wiemy. Ale jak spowodować, by prawo etyczne nabrało takiej siły, by mogło zapanować nad prawem i bezprawiem stanowionym? To gigantyczna robota wychowawcza, która musi zaczynać się od dzieci. Bez pomocy nieba – niewykonalna.•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.