- Cel pielgrzymowania jest taki, by klapki z oczu spadły - mówił ks. prałat Mikołaj Mróz, który wyprawił w drogę 3 grupy strumienia nyskiego.
Rozpoczynając tę pielgrzymkę każdy z was i każda z was przynosi tu swoje modlitwy, prośby, błagania. A potem do tego dokładać będziecie swoje pęcherze, bóle, krople a może nawet wiadra potu. Ale tak kształtuje się człowiek - jego dusza i ciało - mówił ks. prałat Mikołaj Mróz, który w kościele Wniebowzięcia NMP w Nysie przewodniczył Mszy św. poprzedzającej start strumienia nyskiego.
Eucharystię koncelebrowali księża posługujący pielgrzymom „szóstki” fioletowo-niebieskiej, „szóstki” żółtej i „szóstki” czerwonej.
- Cieszcie się z tego, że możecie iść, że Duch Boży tak przeorganizował wam życia i wasze wnętrze, żeście powiedzieli: „tak, idę w tym roku” - zachęcał ks. Mróz.
W homilii odmalował cztery obrazy. Jeden z nich zakończył refleksją o celu podejmowania pielgrzymiego wysiłku. - Pielgrzym ma tyle ziemi, co pod stopą opuchniętą albo odparzoną. Pielgrzym ma tyle, ile może unieść. A powinien z rozsądkiem unieść tylko połowę tego, co by chciał - mówił.
- Pielgrzym idzie, codziennie na nowo musi przezwyciężać siebie. Codziennie musi podejmować decyzję, czy idzie, czy może dzwoni po taksówkę i jedzie do domu. Miałem taką sytuację, gdy jechałem z Nysy do Lourdes. Gdy zaczęły się Pireneje, to miałem kryzys. Rzuciłem rower w rów przydrożny, położyłem się obok i powiedziałem, że dalej nie jadę. Pomyślałem, że idę na pociąg, że nie będę idiotą, kiedy są pociągi, samoloty, autobusy, a ja na rowerze jadę - opowiadał.
Mówił, że to był kryzys. A kiedy ten kryzys minął, wsiadł na rower i dojechał do Lourdes. - Na pielgrzymce uczycie się granic własnej wytrzymałości nerwowej, fizycznej, duchowej. Warto te granice znać. Ale to nie jest cel pielgrzymki, by nauczyć się własnych granic. Cel jest taki, aby klapki z oczu spadły - podkreślał duszpasterz. Zachęcał, by postawić sobie pytania: po co żyję?, co to znaczy, że jestem chrześcijaninem? jaki jest mój cel?
Ks. Mróz przypomniał za św. Pawłem Apostołem, że każdy chrześcijanin został opieczętowany mocą Ducha Świętego na dzień odkupienia. - Dlatego sens nosisz w sobie, bo jesteś opieczętowany przez Ducha Świętego i twoje imię zapisane jest w niebie - podkreślał.
W ostatnim obrazie kaznodzieja zachęcał też, by spojrzeć na proroka Eliasza z pierwszego czytania, który też miał kryzys i rozkazał Panu Bogu, by zabrał jego życie. - To jest największy kryzys w życiu człowieka wierzącego, gdy zaczyna rozkazywać Panu Bogu - tłumaczył ks. Mróz. I zachęcał pątników, by w drodze na Jasną Górę medytowali właśnie ten fragment i uczyli się z niego, jak trzeba siebie samego kształtować.