Bądźcie jeszcze w tych dniach jak najbardziej czuli dla siebie, kiedy życie idzie coraz bardziej ku ostateczności - mówił jubilatom bp Andrzej Czaja.
Obecni na Mszy św. małżonkowie odnowili przysięgę, którą złożyli sobie 50 lat temu Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Ponad 500 małżeńskich par świętujących 50-lecie wspólnego pożycia zostało zaproszonych do kościoła seminaryjnego w Opolu. Ci, którym zdrowie na to pozwoliło, przybyli, często w towarzystwie dzieci i wnuków. Do wspólnego wyśpiewania wdzięczności Bogu za wspólne lata zaprosił ich biskup opolski. W poprzednią niedzielę, 9 września, w tym samym miejscu swoje gody świętowały srebrne pary. Uroczystej Mszy św. przewodniczył bp Andrzej Czaja. Nawiązując do Ewangelii podkreślał:
– U was też różnie było, nieraz trudno Trzeba się było nieraz zaprzeć samego siebie, pójść na kompromis, wziąć swój krzyż… IIeż razy trzeba było wspomnieć ten dzień ,kiedy staliście przy ołtarzu, kiedy Bóg złączył was swoją pieczęcią. Wyście tej pieczęci nie złamali. Jesteście dziś dla Kościoła mężnymi świadkami – podkreślał.
Motywował jubilatów do bycia dalej przykładem miłości, opartej na wierności przysiędze i Bogu. Zachęcał do modlitwy, najlepiej wspólnej, jako małżonków, o powołania kapłańskie, zakonne i misyjne, za świętość kapłanów, za rodziny, zwłaszcza zmagające się z różnymi kryzysami, za młode pokolenie – o wiarę w nich.
Po homilii małżonkowie trzymając swoje prawe dłonie ponowili przysięgę złożoną pół wieku temu. A po Eucharystii każda z par otrzymała wizerunek św. Józefa i indywidualne błogosławieństwo od biskupa, a także zbiór reportaży o mieszkankach Domu Matki i Dziecka prowadzonego przez Diecezjalną Fundację Ochrony Życia.
Jubilaci przyznają zgodnie, że przez te pół wieku różnie bywało – świeciło słońce, bywały też burze… I żeby przetrwać, trzeba cierpliwości.
– Jestem wzruszona dzisiejszym świętem. Przez te pół wieku różnie było, ale oczywiście, że łatwiej w małżeństwie, razem. Trzeba dużo ze sobą rozmawiać, ustępować sobie – radzą młodym Krystyna i Władysław Pietruchowie z Opola. Przyjechali z synem, synową i wnukami, którzy już też mają 26-letni staż małżeński. – Trzeba się na kimś wzorować, przykład rodziców na pewno inspirował, ale też własna intuicja podpowiadała, żeby budować, naprawiać, a nie burzyć mostów. Młodzi oczywiście są zawsze najmądrzejsi, ale ten pełen kościół może daje niektórym do myślenia, że można i warto przejść razem przez życie – dopowiada Izabela Pietrucha.