W kuchni jest miejsce nie tylko na wyjątkowe smaki, ale też na patriotyzm, a nawet nacjonalizm - mówi prof. Czesław Nowak.
Wyróżnienia z rąk marszałka były tylko potwierdzeniem, jak wiele panie robią w swoich środowiskach Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Profesor z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie udowadniał podczas kongresu z okazji 10. Międzynarodowego Dnia Kobiet Wiejskich, że kultura wiejska to nie „skansen”, ale baza, z której można czerpać.
- Pięknie, że te mody, wzory podpatrzone od babć i mam wracają, są przechowywane przez kolejne pokolenia, bo bez tradycji bylibyśmy nijacy. Ale ważniejsze, że te kobiety są ostatnim spoiwem społecznym wsi. Bo już także na wsi często wiemy lepiej co dzieje się w jakimś serialu niż u sąsiada - dodał. I zachęcał, by nie ujednolicać domowej kuchni: - Zwłaszcza tu, gdzie jest tradycja kresowa, śląska... Nie ujednolicajmy tego, ale póki żyją babcie, zbierajmy przepisy, słuchajmy co kiedyś przygotowywano, zapisujmy.
Tak właśnie było w opolskim Centrum Wystawienniczo-Kongresowym, do którego w czwartek 11 października zawitało kilkaset pań z całego regionu. Nagrody, wyróżnienia, ale przede wszystkim spotkanie, pozytywna energia i wymiana doświadczeń. Pojawił się tam nawet były prezydent RP Bronisław Komorowski, będący tego dnia w Opolu.
- Kobiety na wsi są źródłem postępu, chętniej się uczą, ponieważ mężczyźni się wstydzą, wolą by myślano, że wszystko wiedzą. I to panie wnoszą o wiele więcej nowości w życie wsi - wskazywał.
Niespodziewaną atrakcją była możliwość zrobienia sobie zdjęcia i porozmawiania z prezydentem Bronisławem Komorowskim Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość I rzeczywiście na stoiskach mieniło się od przetworów, nalewek, ziół, ozdób i biżuterii. – Przetwory wg starych receptur, ale i oryginalne, jak np. dżem z pomidorów, naszyjniki i bransoletki - nowoczesne, choć też robione na szydełku. Robimy też ozdoby techniką de coupage'u, ale naszą specjalnością są pierogi... - opowiada Jadwiga Olszak z Koła Gospodyń Wiejskich z Miechowej (k. Byczyny).
Podkreśla, że nie chodzi im tylko o przerabianie tego, co rośnie w ogrodzie, ale o tworzące się więzi. To motywacja, żeby wyjść z domu, coś zorganizować.
- Szukamy czegoś nowego, uczymy się ciekawych rzeczy, ale i przekazujemy wiedzę i umiejętności najmłodszym na różnych warsztatach. Cieszy nas, jak to wykorzystują, że to zostanie - dodaje Urszula Brząkała.
Krystyna Preś, prezes GS Sch w Praszce jest zdania, że najwyższy czas wyciągnąć te pyszne, zdrowe rzeczy tak, by trafiły do klienta. Pięknie opakowane, różnorodne... Często brak im tylko promocji, bo to kosztuje.
Do szukania swojej niszy i próbowania swych sił na rynku zachęca też Danuta Bajak, prezes Opolskiego Związku Rolników i Organizacji Społecznych. Radzi, by przyciągać młode kobiety do KGW, „kupując je” dobrocią, radością i pamiętać, że mając pracę, dzieci może nie będą uczestniczyć we wszystkim. Tym bardziej zapraszała na scenę „Supermamy”, stawiając je jako przykład i chwaląc także zaangażowanie społeczne wielu z nich.
Uśmiechnięte, pięknie ubrane panie i ich pomysłowe dzieła są żywą reklamą kół gospodyń Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Jest mi niezmiernie miło z powodu tego wyróżnienia. Fakt, przy gospodarstwie i czwórce dzieci jest dużo pracy (gospodarstwo liczy m.in. 140 krów), ale można znaleźć czas na wspólne odrobienie zadania, wycieczki, wypicie razem porannej kawy, gdy planujemy dzień. Bez dzieci dom był pusty, teraz w nim dużo życia, radości. Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę, warto, polecam każdemu - uśmiecha się Elwira Chromik z Bierawy, jedna z „Supermam”, której towarzyszył mąż Krzysztof i gromadka pociech.