W panteonie starożytnych bóstw nie brakowało bożków seksu.
Wspomnieć wypada rzymskiego Kupidyna czy grecką Afrodytę. Ludzkie przypadłości uosobiono w wyobrażeniach bóstw. Z miłością pożądliwą łączono kult sił płodności – wykopaliska przynoszą wiele figurek inspirowanych tym kultem. Istniały także zwyczaje, zwykle sankcjonowane prawem, niejako przeciwne – będące afirmacją dziewictwa, czystości, wstrzemięźliwości, np. rzymski kult Westy – bogini ogniska domowego i państwowego. Od zawsze wszędzie były kobiety do wynajęcia, a seks stawał się tylko zaspokojeniem pożądania ciała. Zwykle dla mężczyzn. To przecież i nasze czasy. Formy bywają prostackie i wstrętne, ale bywają wykwintne, choć równie obrzydliwe. Jeszcze coś łączy dawne czasy i nasze. Otóż karano niewierne żony, kamienując je; westalki, które sprzeniewierzyły się zasadzie wstrzemięźliwości – podobnie. A przecie rozpusta była powszechna. Dokładnie tak samo jest dzisiaj. Rozpusta jest wszechobecna i nachalna, wynaturzenia zyskują aprobatę prawa, a zarazem tropi się niektóre tylko występki. Niepojęty i przerażający potrafi być bożek seksu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.