Obraz Carla Herrmanna został zaprezentowany po renowacji przeprowadzonej w Muzeum Śląska Opolskiego.
W kontekście konserwacji ten obraz jest fascynujący. Na początku pracy był dla mnie zagadką, a potem stał się wyzwaniem - podkreślała Beata Wewiórka z Muzeum Śląska Opolskiego, która dokonała renowacji płótna opolanina Carla A. Herrmanna.
XIX-wieczny obraz pt. "Koronacja Najświętszej Maryi Panny", wiszący w katedrze opolskiej, pochodzi prawdopodobnie z kaplicy zamkowej w Tułowicach.
- Kiedy zostałam powołana do Kapituły Odnowy Katedry Opolskiej, staraliśmy się w naszym muzeum mówić o zabytkach z katedralnego kościoła. Ale w końcu wyczerpał nam się repertuar - opowiadała Urszula Zajączkowska, dyrektor Muzeum Śląska Opolskiego. - Jestem opolanką, katedra jest moją pierwszą parafią. I dziś sama nie wiem, czy to ja chodziłam za tym obrazem, czy on za mną. Wisiał w kaplicy św. Jadwigi z tyłu na ścianie, później blisko wejścia do kaplicy piastowskiej. Mało kto zwracał na niego uwagę, bo był brudny - podkreślała. - Kiedyś, siedząc w ławce, przyszedł moment olśnienia. Spojrzałam na ten obraz i pomyślałam, że trzeba coś z tym Herrmannem zrobić. Podzieliłam się pomysłem z naszą konserwator Beatą Wewiórką. Poszła do katedry go zobaczyć i po godzinie odpowiedziała, że to zrobi. Zgodził się też proboszcz ks. Waldemar Klinger, który opłacił chemię potrzebną w pracy konserwatorskiej. A potem to chodziliśmy do pracowni "ochać" i "achać", gdy odsłaniały się kolejne pola tego obrazu.
Górna scena obrazu przedstawia ukoronowanie Matki Bożej Anna Kwaśnicka /Foto Gość
- Brud o grubości wręcz biblijnej niespecjalnie mnie przeraził. Problemy pojawiły się, kiedy odsłoniłam - jak mi się wtedy wydawało - warstwę autorską. Moja intuicja podpowiadała mi, że coś tu nie gra - opowiadała B. Wewiórka. - Zaintrygował mnie wąski pasek na obrzeżach płótna, który zdradzał inną kolorystykę tła. Zrobiłam odkrywkę i okazało się, że ktoś przede mną ten obraz naprawiał - relacjonowała.
Jak to się stało? - Herrmann był zafascynowany włoskimi mistrzami i użył ich maniery malarskiej, ale popełnił błąd technologiczny, który stał się przyczyną późniejszych spękań - wyjaśniała. Ktoś zeszlifował nierówności, czego skutkiem były duże ubytki farby. Wypełniono je szarym kitem olejnym, a następnie tło przemalowano. - Ta pseudorenowacja przyniosła tylko trwałe uszkodzenia obrazu - mówiła.
B. Wewiórka centymetr po centymetrze, przy użyciu skalpela i środków chemicznych, oczyściła obraz i w granicach ubytków uzupełniła malowidło. Oczyściła także ramę, która pod czarną farbą okazała się złocona. W pracy pomagali jej Edward Szczapow i Alicja Adamska.
- Rozpłynąłem się ze szczęścia, kiedy przed rokiem pani dyrektor powiedziała mi, że obraz trafi na renowację do Muzeum Śląska Opolskiego, a cała praca zostanie wykonana w ramach wspierania odnowy katedry - mówił ks. Klinger podczas prezentacji płótna po konserwacji.
Przyznał, że ten obraz go intrygował. Był jak czarna plama nad wejściem do kaplicy. - Nie spodziewałem się, że to takie dzieło. To w Opolu jedyny obraz Herrmanna. Zachęcam, by z bliska spojrzeć w oczy apostołów, zobaczyć ich palce. To finezja, którą niełatwo uzyskać, oddająca głębokie przesłanie - mówił ks. Klinger.
- Carl A. Herrmann to jeden z najwybitniejszych artystów z naszego miasta - wyjaśniała dr Joanna Filipczyk. Tłumaczy, że inspirował się malarstwem nazareńczyków. Podejmowali oni głównie tematy religijne, zamykając je w formie nawiązującej do włoskiego malarstwa renesansowego.
Biskup Andrzej Czaja zwrócił uwagę na wymowę twarzy apostołów namalowanych przez Carla Herrmanna Anna Kwaśnicka /Foto Gość
W prezentacji obrazu uczestniczył bp Andrzej Czaja, który podziękował za renowację dzieła. - Ten obraz w swojej wymowie teologicznej jest bardzo czytelny. Wyraża tajemnicę, która wymyka się naszemu doświadczeniu ziemskiemu. Zaśnięcie, kiedy na ziemi jeszcze płaczemy nad zmarłym. Jest wniebowzięcie. I jest ukoronowanie, którego dokonuje Bóg - mówił biskup opolski.
- Niezwykłą wymowę mają twarze apostołów. Twarz ludzka wiele wyraża z ducha. Musimy się tego uczyć i tego też uczyć dzieci i młodzież, jak patrzeć na człowieka. Bo każda twarz ma w sobie coś z piękna, które jest we wnętrzu człowieka. Dzisiaj świat funkcjonuje inaczej, każe tapetować twarze, zmieniać je, jakby człowiek chciał tym coś ukryć. Ale my, chrześcijanie, gdy dbamy o piękno swego wnętrza, nie musimy niczego ukrywać na twarzy - przekonywał biskup.