Bp Andrzej Czaja: - Nie wyjedźmy stąd bez jednoznacznej i utwierdzonej decyzji, że marzeniem mojego życia jest i na zawsze ma być Jezus.
W poniedziałkowe przedpołudnie, gdy w Polsce wybijała godzina 16, w Sanktuarium Narodowym Serca Maryi w Panamie pielgrzymi z diecezji opolskiej uczestniczyli w Mszy św. koncelebrowanej przez bp. Andrzeja Czaję i księży przewodników opolskich grup.
- To miejsce ważne dla miasta Panamy i całego kraju. Jeszcze półtorej godziny temu była tu figura Pani Fatimskiej z ołtarza papieskiego. Trwało tutaj czuwanie, a my jakby na przedłużeniu tego czuwania wraz z Maryją stajemy przed Bogiem - mówił biskup opolski u początku liturgii.
- Spoglądając na Jej świetlany przykład i zawierzając się Jej słodkiemu Sercu, które - jak mówi nam napis - jest dla nas ocaleniem, chcemy Bogu dziękować za to wszystko, cośmy przeżyli, i za te chwile także trudne, związane z przybyciem. Ale Boska Opatrzność czuwała i wszyscy szczęśliwie dotarliśmy. Mimo różnych przygód zdrowotnych, wszyscy jesteśmy cali i zdrowi - podkreślał biskup.
- Za wstawiennictwem Matki Bożej chcemy powierzyć Panu Bogu całe nasze pielgrzymowanie, by wydało piękne owoce. I chcemy też upraszać wiele potrzebnych łask, zwłaszcza dla młodego Kościoła opolskiego - mówił.
Wszystkich obecnych przywitał też o. Freddy Ramírez, klaretyn. Jego słowa z języka hiszpańskiego przetłumaczył Maciej Krężel. O. Freddy zapewnił, że panamskie sanktuarium to też dom pielgrzymów z Głogówka, Opola i całego Kościoła opolskiego.
Rozpoczynając homilię, bp Andrzej Czaja zaznaczył: - To wielka radość widzieć was tutaj całych i zdrowych. Trochę umęczonych, ale pełnych radości i - co wyczuwa się także - pełnych Bożego pokoju w środku, nowego zmotywowania.
Z kolei sięgając do dzisiejszej liturgii Bożego słowa, podkreślił, że wskazuje ona na Jezusa. - Autor listu do Hebrajczyków wskazuje na Jezusa jako na pośrednika Nowego Przymierza. A w Aklamacji przed Ewangelią słyszeliśmy, że jest naszym Zbawicielem. Zaś On sam wskazuje na siebie, jako na Mesjasza - wskazywał biskup.
- W czas tych Światowych Dni Młodzieży papież Franciszek, namiestnik Chrystusa na ziemi, wskazał nam na Niego, jako na nasze marzenie. Myślę, że to bardzo świeża formuła, która nas skłania do jeszcze innego spojrzenia na Jesusa. On jest naszym marzeniem - podkreślał. I kontynuował: - Jezus to takie marzenie, którego byśmy sami nie wyśnili, w najbardziej odważnych wizjach takiego marzenia byśmy sami sobie nie stworzyli.
Biskup Czaja wskazywał, że właśnie odczytany fragment listu do Hebrajczyków, jak i Aklamacja przed Ewangelią, to marzenie opisują. - Chrystus wszedł do samego nieba, by teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga. Śmierć zwyciężył, a na życie rzucił światło przez Ewangelię. Nasze marzenie jest zrealizowane. To nie mrzonka. To nie marzenie, którego się wyczekuje, które ma dopiero nadejść. To marzenie jest zrealizowane, trzeba je wziąć.
Mówił też: - Ten, który jest naszym marzeniem, oczekuje jednego: że my Nim żyć będziemy, że przyjmiemy to marzenie. I to nam Ojciec Święty bardzo mocno na różne sposoby tłumaczył i wyjaśniał, podpowiadał, jak tym marzeniem żyć i jak je brać w swoją codzienność.
Biskup podkreślał, że papież Franciszek wskazał na Maryję, którą określił najbardziej wpływową kobietą w dziejach świata. - Maryja swoim „fiat” jest nam mocnym czytelnym znakiem, co nam czynić trzeba wobec naszego marzenia, które jest zrealizowane i czeka tylko na przyjęcie - tłumaczył.
Przypomniał też, że podczas katechez rozważana była gotowość do słuchania Boga. A z nauczania Ojca Świętego wskazał na słowa, że dramat Drogi Krzyżowej Jezusa, która oznacza drogę cierpienia i samotności, wciąż trwa w wielu ludziach, którzy cierpią, są samotni i zepchnięci na margines życia.
- To jest nasze zadanie wobec Tego, który jest naszym marzeniem: jak Maryja otwierać się i przyjmować, integrować z Kościołem, towarzyszyć w drodze każdemu cierpiącemu, każdemu samotnemu - mówił biskup opolski.
I dodał: - Jak kropka nad „i” są słowa papieża, że uratować da się tylko to, co się kocha. (…) Drogą do uratowania marzenia, by nie zatraciło blasku w nas, by nie było zmarnowane przez nas, jest miłowanie zwłaszcza tych, którzy cierpią i są samotni, jak Jezus na drodze krzyża.
- Nasze marzenie domaga się maryjnego „fiat”. A Boży Duch przecież jest nam dany. Więc nie jesteśmy zdani na własne siły. Czy działamy mocą Ducha Świętego? Czy bardziej swoją własną mocą? - pytał i zachęcał: - Abyśmy w mocy Bożego Ducha za Nią mówili Bogu „fiat” i tak ocali i rozwijali marzenie świata w sercach naszych i pośród nas.
Na zakończenie Mszy św. bp Andrzej Czaja zwrócił się do przedstawicieli Kościoła w Panamie: - W imieniu Kościoła w Polsce i szczególnie w imieniu Kościoła opolskiego kieruję w waszą stronę wielkie słowa wdzięczności i uznania. Gratulujemy wam wspaniałego przygotowania. Dziękujemy za waszą gościnność, która nas ujmuje na każdym kroku. Daliście nam nocleg, daliście jedzenie, ale nade wszystko daliście nam swoje serca i my to czujemy - mówił bp Andrzej Czaja.
A do opolskich pielgrzymów zwrócił się słowami: - Dziękuję, że zechcieliście tu przyjechać.
Dziękował też opolskim kapłanom i klerykowi. I przestrzegał, by nie zagasić tego, co zostało podczas Światowych Dni Młodzieży obudzone mocą Bożego Ducha.
- Ważne jest, by nie wyjechać stąd bez jednoznacznej i utwierdzonej decyzji, że marzeniem mojego życia jest i na zawsze ma być Jezus. Zróbcie wszystko, żeby tutaj podjąć jednoznaczną decyzję i ją mocno utwierdzić, że ja chcę w całym swoim życiu zawsze być z Jezusem, za Jezusem, dla Jezusa... jak Maryja. I nie może być ustępstw - prosił biskup opolski.
- Nie może być „tak” dla rzeczy, które nie są do pogodzenia z Jezusem i Jego Ewangelią - wskazywał. Tłumaczył, że z Panamy potrzeba wyjechać z „fiat” i przy tym „fiat” przez całe życie trwać.