W Opolu dr Ewa Kusz podpowiadała księżom, jak w parafiach budować system prewencji w kontekście zagrożeń związanych z nadużyciami seksualnymi wobec małoletnich.
Wobec dwóch medialnych narracji, które wywołują w wiernych zamieszanie: jednej atakującej cały Kościół i wszystkich księży, a drugiej - pokazującej, jaki Kościół jest wspaniały, i że nic złego ludzie Kościoła nie zrobili, dr Kusz zachęcała, by tam, gdzie jest to możliwe, rozmawiać z parafianami i pomóc im zrozumieć to, co się dzieje.
Podkreślała, że na tu i teraz potrzebna jest pomoc tym, którzy się zgłaszają i potrzebują pomocy. Natomiast systemowy plan prewencyjny na dłuższy okres omówiła według klucza zastosowanego na watykańskim szczycie dotyczącym ochrony dzieci i młodzieży: odpowiedzialność, kolegialność, przejrzystość.
Wskazywała na odpowiedzialność proboszcza, wikarych i innych osób zaangażowanych, żeby parafia była miejscem bezpiecznym dla dzieci i młodzieży. - Troska i prewencja są integralną częścią duszpasterstwa. Nie chodzi o to, że chcemy chronić dzieci przed księżmi, ale że chcemy chronić w ogóle dzieci, również gdy są wykorzystywane w innych środowiskach - podkreślała. Wskazywała, że wśród osób pracujących z dziećmi i młodzieżą potrzebna jest gotowość do troski o ich bezpieczeństwo, wiedza na temat nadużyć, ich skutków i symptomów. Mówiła też o zabezpieczeniu pomieszczeń, żeby nie było miejsc, w których możliwe jest dokonanie takich czynów, i o jasnych zasadach - np. że nie przyjmuje się małoletnich w pokojach.
- Jeżeli wydarzyła się krzywda, potrzebna jest pomoc osobie skrzywdzonej, osobom, które mają problem ze względu na krzywdę, która się wydarzyła, i osobie, która została oskarżona. Pomoc sprawcy również należy do prewencji. Generalnie chodzi o to, żeby ta osoba nigdy więcej w życiu nie krzywdziła - tłumaczyła.
W aspekcie kolegialności zachęcała do tego, by w parafii była osoba godna zaufania, a także by zastanowić się, kogo z parafian zaangażować w tworzenie systemu prewencji - w szkolenia, pogadanki z rodzicami, pracę z dziećmi.
Natomiast w aspekcie przejrzystości zachęcała do rozmawiania z wiernymi. Przede wszystkim do powiedzenia parafianom, jak chcemy chronić dzieci i młodzież. - Jak wydarzy się krzywda, potrzebna jest w parafii informacja, co się stało - na tym poziomie, na jakim tę informację można podać. Jest potrzebna informacja, w jaki sposób zamierzacie pomóc. Jest też potrzebna modlitwa przebłagalna - mówiła.
Opisała też parafię, w której krzywda się wydarzyła, jako parafię zranioną. Jest w niej podważone zaufanie do władzy kościelnej i występuje podział we wspólnocie. Taka parafia czuje się napiętnowana i gorsza od sąsiednich parafii, parafianie czują się oszukani, tracą zaufanie do księży i Kościoła, i potrzebują informacji. - Sekretność jest znakiem grupy dysfunkcyjnej - podkreślała.
Na zakończenie zwróciła się do księży: - Prośba, żebyście jako kapłani chcieli być z ludźmi, szczególnie z tymi, którzy zostali skrzywdzeni.