Warsztaty i koncert gospel przypomniały twórczość Norberta Blachy.
Po warsztatach wspólne zdjęcie i... na scenę! Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
– Historia Wesołego Wędrownika jest związana z Norbertem Blachą, moim tatą. Od siedmiu lat (a od dwóch w Głogówku) udaje się rokrocznie organizować taki festiwal, by przypomnieć jego twórczość i osobę, której na razie nie mogę już usłyszeć. I nawet jeżeli kogoś już tu z nami nie ma, to ta osoba może w nas dalej trwać – opowiadała słuchaczom Gabriela Blacha, prowadząca warsztaty i koncert.
W tegorocznej edycji warsztatów, odbywających się 9 i 10 marca, wzięło udział kilkunastu ubiegłorocznych uczestników, ale także sporo nowych osób. Najmłodsza uczestniczka miała 5 lat, najstarsi uczestnicy 50+.
– To jest cała zaleta i piękno tej muzyki i warsztatów: nieważny jest wiek, tylko to, żeby się chciało. Repertuar tym razem nieco inny, ale mam nadzieję, że mimo to wybrzmiała ta nuta radości, bo ona może ma różne barwy. Nie mamy chodzić zapłakani, tylko nieść, nawet w Wielkim Poście, tę nutę radości. Przecież oczekujemy nie tylko przyjścia Pana Jezus na świat jako Dzieciątka, ale także powtórnie, jako Zmartwychwstałego – podsumowuje Gabriela Blacha.
Warsztaty zwieńczył koncert w sali MGOK, a wcześniej śpiew podczas Mszy św. w kościele św. Bartłomieja w Głogówku.
– Podejmując decyzję o zaangażowaniu w to przedsięwzięcie, długo zastanawialiśmy się, czy wszystko się uda, bo mamy tu do czynienia ze swoistą mieszanką. Z jednej strony to muzyka czarnoskórych mieszkańców Ameryki Północnej, z drugiej strony jesteśmy na Górnym Śląsku, sam Norbert Blacha był Ślązakiem, gliwiczaninem. I takie połączenie muzyki gospel z naszą śląską kulturą wydawało mi się dość egzotyczne. Dziś mogę z całą pewnością powiedzieć, że na pewno wyjdzie pięknie i życzę Państwu głębokich doznań muzycznych – mówił, witając gości, Piotr Bujak, burmistrz Głogówka.
Solistami byli zarówno profesjonalni muzycy, jak i uczestnicy warsztatów Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćWśród solistów na koncercie byli zarówno profesjonaliści, jak i uczestnicy warsztatów. Sama prowadząca przyznawała, że niektóre utwory były tak pełne emocji, że ucząc się ich, śpiewając je, niemal wszyscy mieli na plecach „ciary”. Podobnie publiczność...
– Jesteśmy na takim koncercie pierwszy raz, choć już dziś słyszeliśmy niektóre piosenki w kościele. Córka Martyna brała udział w warsztatach, pierwszy raz występuje. Koncert piękny – ten śpiew, instrumenty na żywo tworzą świetny efekt, a teksty zapadają w serce, wzruszają – przyznaje Klaudia Larysz z Mochowa i Renata Grzesik, babcia młodej artystki. A ona sama przyznaje: – To wielkie, wspaniałe przeżycie, można się nauczyć wielu nowych rzeczy. Było sporo pracy, ale szybko to ogarnęliśmy i daliśmy radę. A dziś na scenie tańczyliśmy, klaskaliśmy – było super!