Jako uproszczoną ilustrację tematu można wziąć długość damskiej sukni. Zostawiamy na boku kwestię, dlaczego o damską szatę chodzi. Dawno temu były to suknie sięgające ziemi.
Bez wątpienia niewygodne. Z czasem skracały się. Nikt tego nie dyktował – jakoś samo to przyszło. Skracały się dalej. Z moich licealnych wspomnień pamiętam walkę pani dyrektor z dziewczętami, aby szkolny fartuszek był „na dłoń od kolana”. Dziś to już jest szerokość kilku dłoni powyżej kolana. To oczywiście jakaś zewnętrzna miara obyczaju – ale i jakaś granica wstydu. Tego pozytywnego. Czy jednak potrzebnego i czy może on podlegać etycznym ocenom? Niekoniecznie. Bo wstyd jest czymś więcej niż długość sukienki. I jak go mierzyć u panów? A panie i tak częściej odziane są w spodnie. Można zaglądać na plaże – ale to nikły fragment życia. W każdym razie uprawnione wydaje się twierdzenie, że obszar wstydu uległ ogromnemu pomniejszeniu. Po drugie – bardzo wiele w ocenie etycznej zachowań człowieka odgrywa przestrzeń kulturowa. Po trzecie – oprócz zachowań jednych ludzi trzeba brać pod uwagę innych, ich czyste bądź obleśne spojrzenie. Nie rezygnując więc z istoty wstydu, nie należy zatrzymywać się na jego zewnętrznej otoczce.•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.