Nauczyciele i katecheci wspólnie z biskupem opolskim Andrzejem Czają pielgrzymowali greckimi śladami Apostoła Narodów.
Diecezjalna pielgrzymka nauczycieli i katechetów do Grecji i Macedonii, zorganizowana przez Wydział Katechetyczny Kurii Diecezjalnej w Opolu, trwała od 29 lipca do 8 sierpnia. Jej przewodnikiem duchowym był bp Andrzej Czaja. W homiliach zachęcał do powracania do zwyczaju wspólnej modlitwy domowników, świętowania niedzieli, czerpania z łaski chrztu świętego i miłości, która płynie z krzyża Jezusa. Z kolei sięgając do rozważań bp. Kazimierza Romaniuka przybliżał kontekst wypraw misyjnych św. Pawła i wysyłanych przez niego listów do wspólnot chrześcijańskich.
W 42-osobowej grupie oprócz katechetów rekolekcje w drodze przeżywali nauczyciele m.in. historii, biologii, nauczania przedszkolnego, matematyki czy języka niemieckiego, a także ich współmałżonkowie. Ważnymi miejscami na szlaku były miasta Filippi, Saloniki, Ateny i Korynt, czyli te w których Ewangelię głosił św. Paweł, Apostoł Narodów podczas swojej 2. podróży misyjnej. Jedna z Mszy św. była sprawowana w miejscu, gdzie z rąk św. Pawła chrzest przyjęła św. Lidia, pierwsza ochrzczona Europejka. Podczas blisko 2-tygodniowej podróży był też czas na odpoczynek nad morzem i rejs statkiem na wyspę Skathio, a także zwiedzanie Aten, Meteorów, Delf i Macedonii Północnej.
- Na tej pielgrzymce nie tylko dotykałam korzeni chrześcijaństwa w Europie, nie tylko widząc urzekające krajobrazy śpiewałam pieśń wdzięczności dla Stwórcy, ale też po raz kolejny sięgałam do słów św. Pawła z listu do Koryntian, w których przepięknie opisał on miłość, jakiej chcę każdego dnia na nowo się uczyć - mówi Regina Strzeduła, emerytowana nauczycielka i wieloletnia dyrektorka Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Pawłowie.
- W skrytości serca czas w Grecji i Macedonii pozwolił mi wewnętrznie uporządkować problemy rodzinne i spojrzeć na nie na nowo w Bożym duchu. Ta pielgrzymka pozwoliła mi też poznać księdza biskupa jako prawdziwego pasterza. W słowie Bożym potrafił jak ojciec upomnieć nas i wskazać nam właściwą drogę. Ujęło mnie to, jak wiele czerpie ze swojej rodziny, jak często cytuje mądrości swojej babci - mówi pani Regina. - Z drugiej strony na pielgrzymim szlaku spotkałam księdza biskupa jako wspaniałego człowieka, który jest zarówno do tańca, jak i do różańca, który jest serdeczną i ciepłą osobą, potrafi i zażartować, i zaśpiewać. Ma też talent do gawędziarstwa. Bardzo dużo nam opowiadał o swoim życiu, w którym odczytuje działanie Opatrzności Bożej - dopowiada.
W prawosławnej Grecji jest niewiele kościołów katolickich, stąd w niektóre dni Eucharystia sprawowana była pod niebem. Anna Kwaśnicka /Foto Gość- Za mną ponad 25 lat pracy w poradnictwie rodzinnym, a w tej posłudze św. Paweł mi towarzyszy. W przygotowywaniu narzeczonych do sakramentu małżeństwa często sięgam po cytaty z listów św. Pawła, który pięknie porównuje małżeństwo mężczyzny i kobiety do miłości Chrystusa do człowieka. Sięgam także do przykładu przywoływanych na pielgrzymce Pryscylii i Akwili, współpracowników św. Pawła. Mówiąc o nich, ukazuję rodzinę jako Kościół domowy - dzieli się Jolanta Maćków. Pani Jolanta nie tylko prowadzi poradnię rodzinną, ale jest także nauczycielką w Diecezjalnym Liceum Humanistycznym w Nysie.
- W czasie pielgrzymki ksiądz biskup okazał się cudowną osobą. Był dla nas pasterzem na wyciągnięcie ręki. Najczęściej księdza biskupa widzimy z daleka, a tu mieliśmy z nim codzienny kontakt i dał nam się poznać jako człowiek pomocny, uczynny, podprowadzający, dający dobre słowo - podkreśla pani Jolanta. Dzieli się też osobistym doświadczeniem: - Mój mąż przeszło 20 lat pracował za granicą. Na początku przez 2 lata był w Grecji, dlatego dla mnie pielgrzymka do Grecji była posumowaniem jego trudu na rzecz naszej rodziny. Zwłaszcza gdy byliśmy w katedrze w Atenach i podczas Mszy św. widzieliśmy przed sobą obraz św. Józefa, w moim sercu była wielka wdzięczność za mojego męża i za jego ciężką pracę dla nas. Miał na imię Marcin, ale był dla nas takim Józefem.
- Mąż miał tragiczny wypadek i po kilku dniach zmarł. Piąty rok noszę trud tego, że nie mam go przy sobie na co dzień. Tymczasem podczas pielgrzymki nasz biskup trafiał w kazaniach w to, na co czekałam. Ujęły mnie jego słowa o pracy, jak i o tym, by nie bać się krzyża. Dlatego też do domu przywiozłam piękny krzyż, na którym umieszczonych jest kilka ikon - mówi pani Jolanta.
W starożytnym Koryncie. Anna Kwaśnicka /Foto Gość- Chcieliśmy z żoną wyjechać razem na wakacje. Miał to być prezent na 10. rocznicę ślubu. Przeglądaliśmy nawet oferty w różnych biurach podróży, ale gdy znaleźliśmy zaproszenie pielgrzymkę w idealnym dla nas terminie, nie mieliśmy wątpliwości, co wybrać - mówi Piotr Tangermann, katecheta. - To były rekolekcje w drodze, na których mieliśmy czas i na modlitwę, i na radosne spotkania z innymi, i na wypoczynek. Wszystko było bardzo dobrze wyważone - mówi.
- Dokładnie w 10. rocznicę ślubu bp Andrzej Czaja odprawił za nas Mszę św. Ujęło mnie to, że modlił się o to wszystko, czego potrzebujemy. Potem była wycieczka na wyspę Skathio. Na statku panowała tak radosna i roztańczona atmosfera, że czuliśmy się jakby to było wesele. Wokół wszyscy byli dla nas życzliwi, biskup bawił się razem z nami - opowiada Sabina, żona Piotra. - Chrześcijaństwo nie może być ponure i smutne. Tego doświadczaliśmy na tej pielgrzymce - dodaje Piotr.
- Otwartość księdza biskupa i to jak szczerze opowiadał nam o sobie, jest dla nas zachętą, by też dzielić się z innymi naszymi dobrymi i wartościowymi doświadczeniami, by nie zachowywać ich tylko dla siebie - podkreśla Sabina.
U końca pielgrzymki biskup Czaja podziękował nauczycielom i katechetom za ich codzienne stawanie w szkołach na pierwszej linii, za bycie świadkami Boga i Kościoła w relacjach z wychowankami.