W Starym Grodkowie dziękowali Bogu za 500 lat szczególnej opieki Matki Bożej.
Dziękczynnej Mszy św. w niedzielne popołudnie (6 października) przewodniczył bp Andrzej Czaja. - Dziękujemy za orędownictwo i opiekę Matki Bożej, ale też za to, że dopominała się nieraz o chrześcijańskie życie, o życie po Bożemu. Ona tu była i - daj Bóg - by dalej była dla ludzi wierzących natchnieniem do dobrego życia. Nie byłoby jednak tej figury i nie byłoby nas dzisiaj tutaj, gdyby nie było w naszych sercach wiary - mówił w homilii.
- Pytamy nieraz, jak lepiej żyć, jak się w dzisiejszym świecie znaleźć, jak żyć w większym pokoju, zgodzie, jedności? Odpowiedź jest prosta: obudzić potencjał wiary, który jest w naszych sercach, w naszym narodzie, w naszym Kościele. Niewątpliwie wiara Kościoła w Polsce znalazła się w kryzysie - podkreślał ordynariusz.
Wskazując na figurę, która już od pół tysiąca lat jest w Starym Grodkowie, mówił: - Spójrz na Maryję i Jezusa. Jezus ma taki gest, jakby tą rączką cię posyłał: "idźże dalej, nie zostań tu, otrzymałeś ode Mnie nowe życie, jesteś dzieckiem Bożym, ale nie zachowuj tego dla siebie, idź do innych, bądź misjonarzem, posyłam cię". A Maryja ma takie wejrzenie, jakby chciała wszystkich nas ogarnąć: "Wiem, co się w duszach waszych dzieje, matką zatroskaną jestem, pomogę wam", a równocześnie daje do zrozumienia: "On potrzebuje pomocy, idź, spiesz się, czyniąc dobrze, dając świadectwo miłości".
Słynąca cudami późnogotycka rzeźba najprawdopodobniej pochodzi z 1519 roku. Ukazuje Najświętszą Maryję Pannę jako królową w złotej koronie i długim płaszczu. Maryja na lewym ramieniu trzyma Dzieciątko Jezus ze skrzyżowanymi nóżkami, w prawej dłoni ma berło.
Madonna ze Starego Grodkowa. Anna Kwaśnicka /Foto GośćPodczas wojny trzydziestoletniej, gdy w Grodkowie i okolicach trwały działania wojenne, niszczone były kolejne miejscowości, a ludzi dotykała bieda, do kościoła w Starym Grodkowie wtargnęli żołnierze szwedzcy. Przed splądrowaniem świątyni powstrzymały ich łzy, które zobaczyli na policzkach Matki Bożej.
W późniejszym czasie proboszcz parafii w Kopicach, do której należał wówczas kościół Trójcy Świętej w Starym Grodkowie, chciał rzeźbę Madonny ukryć w swojej świątyni. Figurę umieszczono na udekorowanym wozie i ruszono w kierunku Kopic. Gdy wóz dojechał do granicy pól Starego Grodkowa i Kopic, konie się zatrzymały i dalej nie chciały ruszyć. Zaprzężono drugą parę koni, ale i te nie ruszyły. Konie wyprzęgnięto, wóz z figurą pozostawiono na noc, ale rano Madonny w nim nie było. Okazało się, że była na swoim miejscu w kościele w Starym Grodkowie.
Biskup opolski poświęcił obraz z wizerunkiem zabytkowej rzeźby. Anna Kwaśnicka /Foto GośćNa pamiątkę tego wydarzenia dziękczynną Mszę św. poprzedziła procesja do kapliczki w polu. Do powozu, ciągniętego przez parę koni, nie włożono oryginalnej figury Madonny, ale poświęcony przez biskupa opolskiego obraz z wizerunkiem zabytkowej rzeźby. Przy kapliczce odmówiona została modlitwa Anioł Pański.
Więcej o Madonnie ze Starego Grodkowa napiszemy w „Gościu Opolskim” nr 42/2019 w niedzielę 20 października.