Kim byli herrnhuci, co robili w Gnadenfeld – kolonii, będącej dziś częścią Pawłowiczek?
Kiedy okazało się, że jedną z niewielu roślin, które da się uprawiać w okolicach Wołgogradu, gdzie trafili, jest gorczyca, wyhodowali specjalną jej odmianę i wyprodukowali z niej świetną musztardę. Tak dobrą, że mieli wyłączność na dostarczanie jej na dwór carski – to znana do dziś musztarda sarepska. W zakładanych przez siebie miejscowościach obowiązywały surowe reguły moralne, ale mimo to ich mieszkańcy byli otwarci, a ich wspólnoty przyciągały – świetną edukacją, opieką socjalną i dobrze rozumianą nowoczesnością.
Herrnhuci, zwani też braćmi morawskimi, byli uchodźcami protestanckimi, pochodzącymi z Moraw, którzy uciekając w XVIII w. przed władaniem katolickich Habsburgów znaleźli schronienie i opiekę w majątku hrabiego Nikolausa Ludwiga von Zinzendorfa. Ten nie tylko przekazał im ziemię, ale stał się ojcem duchowym i przewodnikiem wspólnoty.
Herrnhuci byli cenionymi rzemieślnikami, w Gnadenfeld odlewano np. dzwony do okolicznych kościołów, wytwarzano płytki do pieców kaflowych, byli zdolni krawcy Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćZ czasem zakładali kolejne osady, m.in. w dobrach rycerskich koło Pawłowiczek, na Śląsku Opolskim.
W nazwach swoich miejscowości, np.w Gnadenfeld - wówczas kolonii przy Pawłowiczkach, podkreślają Bożą łaskę (Gnaden - niem. łaska), na cmentarz mówili "Boża rola". Zajmowali się głównie rzemiosłem, traktowali się nawzajem jak siostry czy braci, a równocześnie obowiązywała u nich rozdzielność płci (osobne domy tzw. chóry, części w kościele).
Ciekawe zwyczaje, obrzędy herrnhutów można poznać na nowej wystawie w Muzeum Wsi Opolskiej pt. "Enklawa. Osada herrnhutów w Gnadenfeld – Pawłowiczkach". Ekspozycję, zorganizowaną przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz urzędu marszałkowskiego, można oglądać do 15 grudnia, a także w przyszłym roku. Szczegóły na stronie: muzeumwsiopolskiej.pl.