Podczas bożonarodzeniowego spotkania ks. Waldemar Musioł mówił o doskonałości zaufania św. Józefa względem Boga i o jego gotowości do rezygnacji z siebie dla innych.
W Opolu-Szczepanowicach w niedzielę Świętej Rodziny po raz pierwszy odbyło się bożonarodzeniowe spotkanie Bractwa św. Józefa. Rozpoczęła je Msza św. w kościele św. Józefa, na którą zaproszeni byli członkowie bractwa z całej diecezji wraz z rodzinami. Po Eucharystii ks. Waldemar Musioł, rektor Bractwa św. Józefa, poprowadził modlitwę przez wstawiennictwo świętego patrona wspólnoty oraz wygłosił konferencję.
Mówił o dwóch cnotach św. Józefa, które można poznać, rozważając fragment Ewangelii o ucieczce Świętej Rodziny do Egiptu. Zwrócił uwagę na doskonałość zaufania św. Józefa względem Boga, a także na jego gotowość do rezygnacji z siebie dla innych.
Ks. Musioł tak opisywał wiarę Józefa: - Wiara, która z wierności i posłuszeństwa prawu, z przywiązania do starotestamentalnych schematów kultu, dzięki spotkaniom z wysłańcem Boga staje się wiarą dynamiczną i gotową do trudnych decyzji. Staje się bardziej wiarą Bogu, aniżeli wiarą w Boga.
Wskazywał też na cechy współczesnego człowieka: potrzebę racjonalizowania wszystkiego, potrzebę stawiania pytań, potrzebę szukania kompromisów, potrzebę podejmowania negocjacji. Mówił o tym, że dziś tak bardzo wiara bywa tylko wiernością i posłuszeństwem prawu, przywiązaniem do schematów kultu, wiarą w Boga, aniżeli wiarą Bogu. - Widzę w tym powód naszej niemożności radzenia sobie z rozmaitym trudnościami, które przynosi życie, także tymi trudnościami związanymi z życiem rodzinnym: trudności zmagania się z chorobą, rozłąką, podziałami, niezgodą. W tym też widzę powód łez wielu rodziców i dziadków, którzy płaczą nad niewiarą swoich dzieci i wnuków - opisywał kapłan.
Podkreślał, że wiary, która jest relacją z Bogiem, który jest Osobą, nie da się zamknąć w schematach ani nie da się jej oprzeć na samej tylko powinności.
To był czas modlitwy, formacji i braterskiego spotkania. Anna Kwaśnicka /Foto GośćRektor bractwa mówił o międzyludzkich relacjach: - Każdy schemat, każde nasze wyobrażenie o drugim człowieku, wcześniej czy później zderza się z jakże inną rzeczywistością. Nie można na dłuższą metę zmusić kogoś do miłości, do przyjaźni, bo to wcześniej czy później będzie niczym innym, jak wzajemnym ranieniem się. Każda z tych międzyludzkich relacji ma szansę wtedy, kiedy mimo determinujących nas schematów będzie spotkaniem, byciem przy sobie, dzieleniem się sobą, otwarciem się na inność drugiego człowieka. Będzie zawsze rodzajem niepewności, ale jednak trwaniem przy sobie i byciem dla siebie nawzajem darem, który w końcu zrodzi zaufanie.