Rzetelny to ktoś pracowity i obowiązkowy zarazem.
Ale rzetelność jest czymś więcej. Nie wystarczy być pracusiem, który tylko w robotę wierzy. Na miano rzetelnego zasługuje ktoś należycie, „z głową”, a nie tylko mechanicznie, spełnia swe obowiązki.
Postawione mu – czy to przez przełożonego, czy przez okoliczności – zadania potrafi dostosować do nowych, nawet nieprzewidzianych warunków. Z całą i świadomą akceptacją ryzyka. A równocześnie nie przekracza granic ani tego ryzyka, ani kompetencji mu udzielonych. Innymi słowy – odpowiada oczekiwaniom. No i dokładność, niewymuszona i bez przesady. We wszystkich sytuacjach cechuje go wierność prawdzie – nie tylko w słowach, ale i w czynach. To fundament wiarygodności rzetelnego człowieka. Wszystko to odnosi się do sytuacji zawodowych czy społecznych. Ale przecież te cechy są nieocenione w życiu domowym, rodzinnym, także sąsiedzkim. To rzetelnemu człowiekowi powierzy się pod opiekę dziecko. To jemu zostawi się klucze, gdy trzeba. Rzetelnego męża/żonę darzy się nieraz większym zaufaniem niż samego siebie. Czy mówimy o postawie wrodzonej, czy nabytej? Wrodzone predyspozycje rozwijają się w atmosferze, w jakiej młody człowiek wyrasta. •
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się