Dzisiaj mi chyba mówi: Kerner, żyj tak, żeby koń po tobie też zapłakał.
Już pół wieku żyję w trójkącie wyznaczonym przez kominy zakładów azotowych, zakładów chemicznych i zakładów koksowniczych. Bywały chwile dziwne. Pamiętam jeden poranek kiedy za oknem było zupełnie żółte powietrze.
Ale nie narzekam, jestem człowiekiem, który ma szczęście w życiu. Mogłem np. spędzić kiedyś kilka godzin absolutnie sam na plaży w zatoczce Atlantyku w Glencolumbkille w hrabstwie Donegal. To miejsce bardzo związane ze św. Kolumbanem Starszym (irl. Colum Cille – Gołąbek Kościoła). Dzisiaj (9 czerwca) dzień jego odejścia do Pana. Lat temu tysiąc czterysta i troszkę.
Kiedy Kolumban (starszy) był już bardzo stary i schorowany jego śmierć przeczuł koń opactwa na wyspie Iona. Które założył ten irlandzki mnich i wielki święty. Płacz i smutek konia zapisał Adomnan, co do dziś przetrwało nie tylko w spisanym przez niego życiorysie, ale także na witrażach w kościołach Irlandii i Szkocji. Adomnan opisywał, jak ów koń, przeczuwając śmierć Świętego złożył łeb na jego piersi, i dodawał: „wierzę, że Bóg go do tego natchnął, ponieważ każdemu zwierzęciu jest dana wiedza o rzeczach zgodnie z wolą Stworzyciela"
Dlaczego Adomnan zapisał taki dziwny szczegół? Bo celtyckie chrześcijaństwo było niesamowicie wrażliwe na świat otaczający, na przyrodę, kosmos, żywioły. Księgi o tym by można pisać.
Tak, na 600 lat przed św. Franciszkiem z Asyżu i jego „Pieśnią Słoneczną” i na 1500 lat przed papieżem Franciszkiem i jego encykliką Laudato si’ mnisi celtyccy pisali piękne modlitwy, w których wiatr, słońce, woda, ogień, koty, ptaki etc. miały wielkie znaczenie. To znaczy, że tak się modlili.
„Głębia ukojenia fali biegnącej – tobie
Głębia ukojenia płynnego powietrza – tobie
Głębia ukojenia spokojnej ziemi – tobie
Głębia ukojenia rozbłyskujących gwiazd – tobie
Głębia ukojenia Syna pokoju – tobie”
(tłum. Alina Krajewska)
Nie sądzę, żeby kogoś jakoś szczególnie wzruszał fakt, że celtyckie chrześcijaństwo było wrażliwe na świat, który został nam podarowany. Ale mnie to wzruszało, kiedy nurzałem stopy w zimnych falach oceanu atlantyckiego w Glencolumbkille i wzrusza kiedy spoglądam ze szczytu Góry Świętej Anny na dymy snujące się ze zdzieszowickich, azotowych i blachowniańskich kominów. Mówi się, że pandemia to zemsta ziemi albo i po prostu skutek tego jak ją traktujemy. To może być prawda.
Opat Kolumban, po tym jak musiał uciekać z Irlandii, bo z jego powodu wybuchła bitwa, w której zginęło trzy tysiące ludzi, nawrócił pół Szkocji i założył wiele klasztorów na wyspach szkockich. Dzisiaj mi chyba mówi: Kerner, żyj tak, żeby koń po tobie też zapłakał. Może niezbyt mądry, ani też nie jakoś wybitnie pobożny wniosek ze święta, ale co tam. Kolumban też święty nie był (vide: bitwa), a skończył dobrze. A poza tym – nie mówcie, że ekologia, wrażliwość na świat to sprawa współczesnej ideologii. To tradycja Kościoła.
Obelisk z krzyżem w Glenkolumbkille. abartaheritage.ie