- Z pokorą przyznajemy, że nie wszystko mamy, co byśmy chcieli. Dotyczy to też pielgrzymki - mówi ks. Robert Sadlak, przewodnik dwójki żółtej.
Pielgrzymi dwójki żółtej z radością i entuzjazmem zdobywali we wtorek Górę św. Anny. Ale też z uczuciem żalu, że w tym roku dalej już nie pójdą.
- Przez lata mojego pielgrzymowania z Kędzierzynem-Koźle stworzyliśmy rodzinę pielgrzymkową. W drodze przychodziły dziesiątki SMS-ów: „Jesteśmy z wami”, „Idziemy z wami”. To piękne, że jest taka łączność - mówi ks. Robert Sadlak, przewodnik duchowy dwójki żółtej.
- Nie ukrywam, że w drodze poczuliśmy bakcyla i jest żal, że to już koniec i dalej nie idziemy. Szkoda. Ale mamy w Kędzierzynie-Koźlu duchowe pielgrzymowanie i mam nadzieję, że co dnia będzie nas więcej - podkreśla duszpasterz.
- Dziś przyszliśmy na Górę św. Anny, a w sobotę chcemy pielgrzymować do Matki Bożej z Koźla, więc namiastkę pielgrzymki mamy, ale to nie to samo. Brakuje atmosfery, brakuje tego, że możemy przespać się z głową na dywanie czy na brewiarzu. Jednak oprócz żalu, w sercu mam też przeświadczenie, że przez te znaki Pan Bóg coś do nas mówi. Z pokorą przyznajemy, że nie wszystko mamy, co byśmy chcieli. Dotyczy to też pielgrzymki - podkreśla duchowy przewodnik. - Ufam, że Pan Bóg z tego większe dobro wyciągnie. Może dzięki temu zatęsknimy za pielgrzymką, ta tęsknota nas zapali i za rok jeszcze więcej osób wyruszy na szlak - dodaje.
- Myślę, że tegoroczna pielgrzymka jest dla nas wyzwaniem, żebyśmy nie zatrzymywali się na formie - na pielgrzymkowej atmosferze, flagach, piosenkach, które są pomocne w przeżywaniu wiary, ale nie są istotą - mówi Marta Prochera.
Podkreśla, że dla niej pielgrzymka to nie tylko ten jeden etap, który dwójka żółta pokonała z Koźla na Górę św. Anny. - Podjęliśmy z ks. Robertem Sadlakiem inicjatywę dekanalnego pielgrzymowania duchowego. Co dnia spotykamy się w innym kościele. Wczoraj byłam bardzo zbudowana, jak wiele osób przyszło. Śpiewaliśmy, był Apel Jasnogórski, wiele osób przystąpiło do komunii św. Myślę, że objęliśmy tą inicjatywą wielu ludzi, którzy już nie chodzą na pielgrzymki ze względu na wiek czy stan zdrowia. W tym roku w innej formie mogą wrócić do pielgrzymowania - mówi M. Prochera.
- Już 12 razy szłam pieszo na Jasną Górę. Ta pielgrzymka jest moją 13. Choć chyba nie powinnam jej liczyć, bo przecież nie idę. Pielgrzymów obowiązuje ograniczenie wiekowe, więc w tym roku nie mogłam iść. Pielgrzymuję duchowo - mówi pani Maria z Kędzierzyna-Koźla, która przyjechała na Górę św. Anny przywitać pielgrzymów dwójki żółtej i wraz z nimi uczestniczyć we Mszy św.
- Nie ukrywam, że brakuje mi tej pielgrzymki. Kiedy przyszedł sierpień, czas zbierania się na pielgrzymkę, czułam niedosyt. Na szczęście nasza grupa spotyka się na modlitwie w pielgrzymkowym czasie. Wczoraj byłam na Mszy św. i Apelu Jasnogórskim w parafii Ducha Świętego Kędzierzynie-Koźlu, dziś jestem ze znajomymi na Górze św. Anny, a jutro pojadę do Studzionki na Eucharystię i nabożeństwo. Na ile sytuacja pozwala, spotykam się z grupą, modlę się i idę do Matki Bożej. W inny sposób niż zwykle, ale idę - podkreśla pani Maria.
- Pielgrzym to człowiek zawierzenia. To człowiek wiary, który nie poddaje się i nawet w sytuacji, kiedy nie może pójść na pielgrzymkę, szuka woli Pana Boga i sposobu, by ją pełnić - mówi ks. Sadlak.