Wyciągnięcie ręki jest ważnym znakiem, który przywołuje do bliskości, solidarności i miłości - mówił bp. A. Czaja podczas obchodów 4. Światowego Dnia Ubogich.
W niedzielę 15 listopada w południe w opolskiej katedrze rozpoczęła się Msza św. w intencji ubogich i potrzebujących. Przewodniczył jej biskup opolski Andrzej Czaja.
Nawiązując do Ewangelii, podkreślał, że nie należy odkładać służby Bogu na później, a także, że Bóg oczekuje od nas, byśmy pomnażali to, czym nas obdarował. Nawiązał też do tegorocznego hasła: „Wyciągnij rękę do ubogiego” (Syr 7,32).
- Chodzi tu o coś więcej, niż tylko przekazanie datku, ofiary. Wyciągnięta ręka - do ubogiego, do człowieka w potrzebie, cierpiącego, bezdomnego, bo nie chodzi też tylko o ubóstwo materialne, to wyraz serca wrażliwego i ofiarnego, które ubogiemu pozwala doświadczać miłości i niejako ogrzać się w cieple tej miłości - tłumaczył. W kontraście wskazał na postawę osoby trzymającej ręce w kieszeni - obojętnej i cynicznej, nie pozwalającej sobie na współczucie wobec biedy i cierpienia.
Przed Domem Nadziei wolontariusze przekazali potrzebującym jedzenie. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćW uzupełnieniu nakreślił też obraz z Dziejów Apostolskich, gdzie Piotr i Jan wchodząc do świątyni spotykają człowieka chromego od urodzenia. - Piotr podchodzi i mówi: „Nie mam srebra i złota, ale co mam, to ci daję”. Potem wyciąga rękę i ująwszy chromego za prawą rękę podniósł go, dokonał cudu. Nie Piotr, a Jezus, którego Piotr temu człowiekowi przekazał - opisywał biskup. - Mocą miłości Chrystusa, która była w Piotrze. Tą miłością można człowieka podźwignąć, ocalić, dać to, czego świat nie umie: pokój, moc, siłę do powstania.
A zwracając się do obecnych w świątyni wolontariuszy Domu Nadziei, podkreślił: - Cieszy mnie bardzo, że w Opolu dzieje się to tak bardzo znakowo i wyraziście. Jesteście dla naszej diecezji, podobnie jak w Otmuchowie Dom Miłosierdzia czy wiele pięknych stacji i zespołów Caritas bardzo wymownym znakiem i w tej postawie trwajcie. Podnoście, darząc tym, co potrzebne dla ciała, ale przede wszystkim miłością.
Spotkanie przy Domu Nadziei było też okazją do rozmowy czy wspólnego zdjęcia ze swoim biskupem. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćZe względu na pandemię nie było możliwe później spotkanie przy wspólnym stole. Jednak ubodzy i potrzebujący nie odeszli bez pomocy, przed Domem Nadziei otrzymali na wynos ciepły posiłek. W zestawie była też konserwa, sok i coś słodkiego.
- Siostra Aldona jest najlepsza, służy też radą, zawsze podchodzi z sercem, z uśmiechem. Takie miejsce jest bardzo potrzebne, ważny jest posiłek, ale i dobre słowo, czasem pomoc w jakichś sprawach urzędowych czy z lekami. Zwłaszcza w czasie deszczów albo zimą jest trudno, tym bardziej w czasie pandemii, gdy policja ciągle goni do noszenia maseczek a jak w nich cały czas wytrzymać? - podsumował pan Jurek.
A siostra Aldona Skrzypiec SSpS, jałmużnik biskupi podkreśla, że dla nich, wolontariuszy Dzień Ubogiego trwa codziennie.