Mariusz Halupczok, stolarz, kolekcjoner i eksplorator ze Szczedrzyka mówi o tym, jak cenne są dawne przedmioty. Ma wielką kolekcję wyrobów żeliwnych.
Mariusz Halupczok, stolarz ze Szczedrzyka, to właściciel jednej z największych na Śląsku kolekcji dawnych wyrobów żeliwnych. - Ile razy myśmy ze strychu ucieszeni wynosili jakieś stare rzeczy, a na dole właściciel nam mówi: a po co wam to? Co wy chcecie z tym robić? Ktoś się śmieci pozbywa, a dla nas to są skarby. Ludzie nawet się nie przyglądają dokładnie, temu co mają na strychu czy w stodole. Wystarczy, że ma swoją wagę i już na złom oddadzą - mówi. Oprócz tego ma ogrom innych staroci, których zbieranie rozpoczął w wieku 14 lat.
- Mój ojciec pracował wtedy w Niemczech i wynajmował pokój u takiego pana, który czasem do nas przyjeżdżał. On mi powiedział, żebym zbierał stare rzeczy, a on je ode mnie odkupi. No i nazbierałem trochę. Ale on nic nie dostał. Nie sprzedałem mu. Wtedy się całkiem zaraziłem tym zbieraniem - mówi M. Halupczok.
Część kolekcji żeliwnej Halupczoka jest obecnie w depozycie Muzeum Hutnictwa Doliny Małej Panwi w Ozimku. Mimo tego w domu ma… 600 eksponatów, które wypełniają „Izbę żeliwną” na parterze rodzinnego domu, a także część innych pomieszczeń. Odzyskane ze złomowisk, nielegalnych wysypisk śmieci w lasach czy zebrane ze strychów lub stodół. Albo kupowane na aukcjach czy giełdach. Stare piecyki, ozdobne plakiety, przedmioty codziennego użytku i luksusowe dodatki wyposażenia dawnych wnętrz (np. piękny stojak na pudełko zapałek albo na zegarek). - Ja te wszystkie stare przedmioty żeliwne i drewniane ratuję. Chodzę po strychu pół godziny, żeby drugą połowę łopaty do chleba znaleźć. Aż znajdę. Posklejam, powieszę i to mnie cieszy właśnie - mówi Mariusz Halupczok.
- Ludzie nie doceniają starych rzeczy. Ile my cennych przedmiotów znaleźliśmy na skupach złomu! - podkreśla kolekcjoner ze Szczedrzyka.
Daje do myślenia. Czasem sami nie wiemy, co posiadamy. Albo lekceważymy to, co mamy, bo… stare.
Więcej w "Gościu Opolskim" nr 51/20 grudnia